- Gdy tylko przebrzmiał gwizdek sędziego na koniec dogrywki, miałem przeczucie, że strzelę karnego i zgłosiłem się właśnie do piątego. To była dobra decyzja - opowiadał piłkarz Legii i reprezentacji Polski. - Wiedziałem, że zanim podejdę do karnego, to Janek Mucha zrobi swoją robotę i coś złapie. Nie myliłem się. Przed strzałem wybrałem róg i kopnąłem piłkę właśnie w prawo - dodaje lewy obrońca Legii. - Cieszę się, że mi się udało. Wcześniej, jeszcze w Widzewie nie wykorzystałem dwóch rzutów karnych. Dlatego powiedziałem sobie: do trzech razy sztuka. Co ciekawe, Wawrzyniaka do dobrej gry zmobilizowała ... Wisła. - Nie ma co ukrywać, że wiślacy zdeklasowali nas i pozostałe zespoły w lidze. W ten sposób Wisła podrażniła naszą ambicję. Cieszę się, że wygraliśmy z nią po raz trzeci - nie krył Jakub. - Głośno mówiliśmy o tym, że chcemy zdobyć Puchar Polski już w fazie ćwierćfinału. Cel osiągnęliśmy, a w sobotę zawalczymy jeszcze o Puchar Ekstraklasy. Wawrzyniak tłumaczył siebie i zespół za słabszą postawę w końcówce spotkania i w całej dogrywce. - Przerwa wywołana burdami na trybunach wybiła nas z uderzenia. Poza tym w dogrywce dało znać o sobie zmęczenie - podkreślał. Michał Białoński, Bełchatów