Opiekun krakowskiego zespołu po meczu z Zagłębiem Lubin dyplomatycznie usprawiedliwiał swoich podopiecznych. Szatałow twierdzi, że niesportowe zachowania piłkarzy "Pasów" były wynikiem błędnych decyzji Radosława Trochimiuka, arbitra pochodzącego z Ciechanowa. - Na pewno to nie jest to, co chcemy grać, ale ten zespół się rozkręca. Cieszę się, że grając w dziewiątkę chłopaki potrafili dowieźć wynik do końca. Smuci mnie natomiast to, że po raz kolejny sędziowie mylą się na naszą niekorzyść. Trochę mnie to martwi. Jeżeli chodzi o kartkę dla Alexandru Suvorova, to ja nigdy nie będę stał za takimi zawodnikami, którzy zachowują się niesportowo. Po przejrzeniu taśm na pewno wyciągnę jakieś konsekwencję. Każdy jest jednak człowiekiem i widzi, że za każdym razem sędziowie nas krzywdzą. Emocje uzewnętrzniły się, kiedy nieuznana została prawidłowo zdobyta przez nas bramka. A jeśli chodzi o Saidiego, to uważam, że nie zrobił nic strasznego - powiedział trener krakowskiej ekipy. Prowadzona przez niego drużyna do stolicy polskiej miedzi przyjechała w mocno okrojonym składzie, ponieważ kontuzjowani są Mateusz Żytko, Łukasz Nawotczyński i Hesdey Suart. Odpowiednich dublerów Szatałow musiał szukać ze świeczką. - Ja chciałbym mieć w kadrze dwudziestu ośmiu piłkarzy, ale mam póki co siedemnastu. Kadrę uzupełniłem posiłkując się zawodnikami z drużyny młodej ekstraklasy. Takim materiałem dysponuje i muszę sobie jakoś radzić. Ale dam sobie radę nawet z tym zasobem ludzkim - zapewnił opiekun krakowskiego zespołu, który po spotkaniu z Zagłębiem wyróżnił postawę Koena van der Biezena. Holenderski napastnik pojawił się na placu gry 62. minucie zastępując bezproduktywnego Andrzeja Niedzielna. - Po jego wejściu nasza gra się odmieniła. Dał dobrą zmianę. Wypracował dla nas bramkę. Trzeba go pochwalić za ten występ. Widać, że powoli wkomponowuje się w nasz zespół - komplementował występ Holendra trener Szatałow. Z kolei popularny "Wtorek" w rozmowie z INTERIA.PL przyznał, że obecnie nie jest w najlepszej formie. - Rywalizacja musi być w drużynie. Jeżeli będzie w lepszej formie, to będzie grał, a ja będę siedział na ławce. Najważniejsze, żebyśmy robili punkty. A kto będzie grał? Nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli ja jestem bez formy, musi wejść ktoś inny. Tak właśnie zrobił Koen van der Biezen. I ja się nie będę z tego powodu na nikogo obrażał. Ja będę robił wszystko, żeby do tej formy wrócić - zaznaczył 32-letni napastnik Cracovii.