"Nie miałem nic do gadania. Mam kontrakt do końca 2009 roku. Okazało się, że z Moskwy też mogę trafić do kadry na finały Euro 2008" - dodał Jop. Kiedy trenerem FK Moskwa był Leonid Słuckij, Jop rzadko otrzymywał szansę gry. "Teraz obowiązują bardzo przejrzyste zasady. Na treningach wypadam dobrze, więc gram" - stwierdził obrońca. "Na początku chcieliśmy walczyć o tytuł mistrzowski. Teraz, po fatalnym początku, sprawy mocno się skomplikowały. Zarząd klubu ma jednak spore wymagania. Mierzymy w pierwszą trójkę. Dwa lata temu mieliśmy 5. miejsce, rok temu 4. Co roku jesteśmy lepsi, a trzecia pozycja zapewniłaby nam grę w Lidze Mistrzów, więc czemu nie..." - podkreślił Jop, który narzeka na kiepską frekwencję na meczach FK Moskwa. "Ostatnio na chwilę miałem nadzieję, że coś się zmieniło. Gdy wyszliśmy na mecz z Zenitem, zauważyłem, że stadion zapełnił się do połowy. Niestety, szybko zorientowałem się, że wszyscy kibice przyjechali z Sankt Petersburga. Z fanami nie jest dobrze. Moskwa jest dosyć tradycyjna. Jest tu bardzo mocny hokej, koszykówka, siatkówka. Kibice są podzieleni. Oczywiście jest ogromna grupa fanów piłkarskich. Ale ci chodzą najczęściej na mecze Spartaka, bo to tutaj tak zwana "Narodnaja kamanda". Drugi jest CSKA, który dokonał wielkich transferów i odniósł sukcesy w Lidze Mistrzów. Poza tym są jeszcze Lokomotiw czy Dynamo. U nas jest dramat. Często gramy przy pustych trybunach" - zaznaczył Jop.