Kobiecy futbol na najwyższym poziomie nie cieszy się takim zainteresowaniem jak nawet rozgrywki niższego szczebla wśród mężczyzn. Panie i piłka przy nodze to wciąż dla wielu sprzeczny obraz i gryzący się wizerunek słabej płci z niezwykle przecież męskim sportem, który przez lata był kojarzony jedynie z mężczyznami. Młody chłopak na pytanie, kim chce zostać w przyszłości, zapewne w wielu przypadkach odpowie, że piłkarzem. To przecież takie oczywiste dla dorastającego dzieciaka, w którego pokoju wiszą plakaty ulubionych gwiazd futbolu. Piłka nożna pań przyciąga mniejsze rzesze kibiców, wręcz prawdziwych pasjonatów. Nic więc dziwnego, że mówi i pisze się o niej mniej, a co za tym idzie, mniejsze jest również zainteresowanie potencjalnych sponsorów. Działa to logicznie jak łańcuch pokarmowy. Sport bowiem to współcześnie nic innego, jak biznes, w którym pieniądze liczą się nade wszystko. Wiosną 2020 roku niemal cały świat dotknął kryzys, o jakim przed rokiem mogliśmy jedynie wyczytać w literaturze fantastycznej. Przestój gospodarki, a właściwie jej regres, czy jak niektórzy mówią katastrofa, są jednak czymś, co wkrótce odczuje każdy z nas choćby w najmniejszym stopniu. Jeśli ktoś rok temu przy kawie powiedziałby nam, że zostaną zamknięte restauracje i hotele, przed sklepami będziemy stać ubrani w maseczki i rękawiczki, czekając na swoją kolej, odwołają wszelkie imprezy masowe łącznie z igrzyskami, a na ulicach zapanują pustki, pewnie większość zastanowiłaby się na zawartością kubka swojego rozmówcy. Rzeczywistość, która nas spotkała, jest jednak jak najbardziej prawdziwa i zmierzyć się z nią muszą również największe kluby oraz federacje sportowe. Masowy kryzys na horyzoncie Sporo miejsca w mediach poświęca się sytuacji futbolu w ogóle. Znów, co logiczne, mało mówi się stricte o piłce kobiet. Ta zdaniem Międzynarodowej Federacji Piłkarzy Zawodowych stoi przed pytaniem być albo nie być. "To niemal egzystencjalne zagrożenie dla gry pań, jeśli nie zostaną podjęte szczególne kroki w celu ochrony branży futbolu kobiet" - stwierdziła FIFPro. Damskiej piłce grozi masowe bezrobocie i recesja, jeśli odpowiednie osoby nie zainteresują się aktualną sytuacją dyscypliny. Według Federacji można jednak na kryzysie zbudować solidniejsze fundamenty, jeśli zostaną zastosowane właściwe środki nie tylko przez decydentów, ale również przez sponsorów. Teraz szczególnie widoczne są dysproporcje w całej sportowej rzeczywistości. Nie chodzi tutaj jedynie o piłkę nożną, czy podział na płeć, ale faktycznie o różnice, na które wpływ ma słowo "zawodowstwo". Trudno odpowiedzieć sobie czasami na pytanie, kto w rzeczywistości sport uprawia profesjonalnie, a kto nie, bowiem w ogromie przypadków sportowcy trenują niczym profesjonaliści, nie mogąc przy tym pochwalić się umowami sponsorskimi, ale wynikami już tak. "Brak pisemnych umów, krótkoterminowy okres obowiązywania umów o pracę, brak ubezpieczenia zdrowotnego i ochrony medycznej oraz brak podstawowej ochrony pracowników i praw pracowniczych stawia wiele kobiet w piłce nożnej przed sytuacją zagrożenia utraty środków do życia" - zaznaczono w raporcie. Faktem jest, że tylko 18 procent piłkarzy, mając na uwadze wyznaczniki FIFY, jest klasyfikowanych jako zawodowi gracze. Jeśli zaś większość zawodników nie może pochwalić się byciem profesjonalistą, nie będą przysługiwały im specjalne środki wsparcia. "Proces profesjonalizacji w piłce nożnej kobiet, która dopiero niedawno zrobiła wielkie postępy, jest teraz zagrożony wycofaniem się" - napisano w raporcie. Wielka szansa w obliczu gigantycznego załamania Wpływ na powrót do piłki nożnej w wydaniu sprzed pandemii koronawirusa będzie też uzależniony od jeszcze jednego czynnika. To stres i zmiany w obciążeniach treningowych, diecie, zaburzenia snu, a w konsekwencji nieprawidłowe funkcjonowanie gospodarki hormonalnej. Ten aspekt również zaniepokoił autorów specjalistycznego raportu. FIFPro twierdzi, że "podczas gdy kobiecy futbol od dawna był postrzegany jako koszt dla branży, w rzeczywistości jest on wielkim atutem dla sportu i społeczeństwa. Piłka nożna kobiet kultywuje swoją pozycję na wartościach niemonetarnych". Rozwiązaniem ma być wykorzystanie tych zalet i wartości, inwestując, a nie wprowadzając ograniczenia w futbolu pań. Powinno się szukać innowacyjnych ścieżek, omijając główne problemy, tworząc środowiska pracy, w których respektowane będą prawa piłkarek, a praca będzie przebiegać w atmosferze wzajemnego szacunku. Federacja z optymizmem zaznacza, że rośnie zainteresowanie branżą. Nie tylko rośnie oglądalność wśród nadawców, ale także pojawiają się nowi sponsorzy. Mimo wszystko nie zgromadzono dokładnych danych, które mogłyby zobrazować faktyczne zarobki pań w piłce nożnej. Wyliczono jednak, że na ostatnim mundialu piłkarki zarobiły zaledwie 7,5 procent tego, co panowie na mistrzostwach w Rosji. Rozgrywki najwyższego szczebla niewątpliwie pozytywnie wpływają na widoczność kobiecego futbolu. Rzeczywistość jest jednak taka, że kryzys wywołany COVID-19 będzie ogromnym testem wytrzymałości dla już wcześniej mało stabilnej dyscypliny w kobiecym wydaniu. Bez solidnych podstaw strukturalnych, pojawią się zwolnienia graczek, zrywanie kontraktów, a nawet zamykanie klubów. "Wykorzystaj ten kryzys jako okazję do usunięcia niedociągnięć w zawodowym futbolu kobiecym tak, aby ustanowić globalne standardy pracy dotyczące warunków pracy" - radzi klubom FIFPro. Ma to być szansa i sygnał do zbudowania solidniejszych fundamentów. Jeśli tylko kobiecy futbol przetrwa ten nawet nie tyle silny podmuch kryzysu, co prawdziwą wichurę... Aleksandra Bazułka