Śmiejąc się szkoleniowiec dodał, że postawiłby na swoją drużynę około 1000 funtów. Przypomnijmy, że w sobotę polska reprezentacja pokonała w Chorzowie Norwegię 3:0. Po tym zwycięstwie Polska jako pierwszy europejski zespół, grający w eliminacjach, zapewniła sobie awans do mistrzostw świata w Korei i Japonii. Mistrzostwa rozpoczną się w czerwcu przyszłego roku. Losowanie grup finałowych już za trzy miesiące. Nasi piłkarze wystąpią w nich po raz szósty i po 16 latach nieobecności. Ostatni raz Polska walczyła o najcenniejsze piłkarskie trofeum w 1986 roku w Meksyku. Oto pełny zapis rozmowy Konrada Piaseckiego z Jerzy Engelem. Konrad Piasecki, RMF FM: - Jeszcze nastrój fety i święta, czy już skupienie przed tymi następnymi meczami? Jerzy Engel: - Jak pan widzi - spokój, cisza, skupienie. Feta już minęła. Stres został odreagowany. - Zastanawiam się, czy ten spokój, cisza, to odpoczynek po tej fecie? - Na pewno tak. Wczoraj byliśmy do dyspozycji mediów, to trwało bardzo długo. Niektórzy piłkarze wrócili około północy właśnie z programów telewizyjnych, w związku z tym dzisiaj odsypiają. - Podsłuchiwałem te rozmowy po programach, kiedy mówili o swoich zabawach po tym sukcesie - to wyglądało jakby raczej duch zabawy niż duch sportu nad tą zabawą powiewał, nie ma pan takiego wrażenia? - Wie pan, jest czas na sport, jest czas na zabawę i jest czas na pracę. Trzeba to umieć rozróżnić. "Czasami łzy napływają i stają mi w oczach" ? mówił pan niedawno, w sobotę napłynęły? - Po drugiej bramce można powiedzieć, że napłynęły... - I poleciały? - Nie, nie poleciały, ale zakończyły pewien etap eliminacji, które dały wiele radości tylu Polakom. - Kiedy mężczyzna spełnia swoje życiowe marzenia, to chyba może się troszeczkę rozkleić, prawda? - Rozkleić tak, ale nie do końca, przecież nie jestem babą... - No, ale mężczyźni też czasami płaczą. - Czasami. - Ten awans to właśnie jest realizacja życiowego marzenia? - Zawodowego na pewno tak. - A nie powie pan "jeszcze wszystko przed nami, przed nami mistrzostwa świata i zdobędziemy to mistrzostwo świata"? - Wie pan, marzenia są po to, żeby je spełniać. Marzeniem był awans do mistrzostw świata, a teraz będziemy marzyć dalej. - I marzyć o czym? - O mistrzostwie świata. - Są tacy trenerzy, którzy mówią, "pojedziemy na mistrzostwa, wiele tam nie osiągniemy, ale pokażemy klasę. A są też tacy, którzy mówią wygramy." Pan należy do których? - Do tych drugich. Wygramy? - Zrobimy wszystko, żeby tak było. - Ile pan na to postawi? Za jednego funta można u londyńskich bukmacherów dostać 51, stawiając na polską reprezentację. - No, z tysiąc funtów bym postawił. - A na Francuzów gdyby pan postawił, dostałby pan za jednego funta tylko pięć. Nie bardziej opłaca się postawić jednak na Francuzów? - Nie, ja lubię fuksy na torze. A kto, pana zdaniem, jest najlepszą reprezentacją na świecie? - Francuzi, jakby na to nie patrzeć. Nie powie pan: Polska? - Nie, jeszcze nie. Francuzi są lepsi od nas. Są mistrzami świata, mistrzami Europy; nie ma co się porównywać do nich. - A nie ma pan takiego poczucia niepokoju, kiedy pan widzi, że wszyscy nasi piłkarze, na tej piłkarskiej giełdzie są warci co jeden Zidane czy jeden Figo? To dobrze czy nie? - Ja panu powiem, my nie mamy jeszcze swojego Zidane'a, ale kto wie, czy za rok, po mistrzostwach świata ktoś się nie wykreuje na takiego piłkarza. - Jeśliby miał się ktoś kreować, to kto? - Jeśli Zidane'a pozycja, to Świerczewski. - A nie Olisadebe? - Olisadebe to napastnik i tu łatwiej się sprzedaje napastników i większe pieniądze się otrzymuje za nich. - Tak z ręką na sercu, czy nie wydaje się panu, że gdyby nie Olisadebe, to byśmy do tych mistrzostw świata nie awansowali? - Trudno to powiedzieć, on jest częścią pewnej układanki; bardzo ważną częścią. Natomiast ja myślę, że udział wszystkich jest taki sam. - I nie ma pan niepokoju takiego, że człowiek czuje się nieswojo, że najlepszy polski piłkarz nie umie zaśpiewać Mazurka Dąbrowskiego? - Nie, wie pan to jest teraz normalne na całym świecie, szczególnie dobrze w piłce nożnej, gdzie w każdym państwie są piłkarze naturalizowani. - Dlaczego przez 12 lat, w 1990, 1994 i 1998 roku nie udawało nam się wystąpić na mistrzostwach świata, aż przyszedł trener Engel i się udało? Inny trener, ale często ci sami piłkarze. - Trzeba byłoby spytać tych trenerów, którzy byli poprzednio, bo ja nie chciałbym nikogo oceniać. - Byli gorsi? - No, skoro nie awansowali... Natomiast teraz jest wspaniały zespół ludzi, cały sztab szkoleniowo-organizacyjno- medyczny, są też wspaniali piłkarze. - Ten sztab to jest cudowny sposób premiera Engela na polską piłkę? - Na pewno tak, bo są to profesjonaliści w każdym calu. - Kilku zawodników dorosło do odniesienia sukcesu - tak mówi kapitan naszej reprezentacji. Na czym taka dojrzałość do odniesienia sukcesu polega? - Umiejętność utrzymania dyscypliny meczowej i odpowiedzialności za to co robią na boisku i poza nim. - I tacy są właśnie polscy piłkarze? - Tacy są. - Poza boiskiem są także skupieni na meczach i tylko na meczach? - Wyniki to potwierdzają. - A nie na pieniądzach czasami? - Pieniądze przy reprezentacji nie grają roli. Oni zarabiają pieniądze w klubach, szczególnie w zagranicznych klubach. Reprezentacja jest zupełnie czymś innym. To jest przejście do historii, to jest legenda, która się tworzy. U człowieka są wtedy zupełnie inne wartości. - Myśli pan, że oprócz "Małyszomanii" będziemy mieli również "Piłkomanię"? - Wie pan, nie można porównywać z piłką nożną żadnego innego sportu, z całym szacunkiem dla Małysza i innych sportowców, jednak sukces piłki nożnej nie jest przeliczany na żaden inny sukces. - Czy obawia się pan, że w dobie budżetowych cięć nie starczy pieniędzy na przygotowania do mistrzostw świata? - My w ogóle nie wchodzimy w budżet. Jesteśmy niezależni w ogóle od budżetu i jak na razie dziury w naszym budżecie nie mamy. - Niezależni, bo sponsorzy się o to starają? - Również. - A politycy nie? - Politycy nie. - Dzwonili po meczu? - Najważniejszy z polityków dzwonił - prezydent Aleksander Kwaśniewski. - W czasie meczu czuję się ważniejszy od prezydenta Kwaśniewskiego - mówił pan również niedawno. Teraz się pan czuje ważniejszy od prezydenta? - Nie, podczas meczu, teraz już nie. - Teraz kiedy awansowaliśmy nie? Kiedy odniósł pan życiowy sukces? - Będę czuł się na mistrzostwach, do tego czasu prezydent jest najważniejszy. - W tym samym wywiadzie mówił pan: "Kiedy awansujemy będę dumny" i tu będzie taka ciągłość tej dumy. Jest pan teraz dumny? - Oczywiście, że jestem dumny, przede wszystkim z całej reprezentacji, i każdy Polak powinien być z niej dumny, bo jesteśmy pierwsi z Europy, zaraz po Francuzach, którzy do mistrzostw świata weszli.