Janczyk po belgijskich boiskach biega od stycznia i radzi sobie coraz lepiej. Odzyskał zatraconą formę, a w ostatnim meczu ligowym skompletował tzw. klasycznego hat-tricka, strzelając trzy gole w jednej połowie. - Właśnie tymi bramkami oznajmił, że chce tu zostać - powiedział dla belgijskiej prasy Włodzimierz Lubański, który pełni rolę drugiego trenera Lokeren. Sam Janczyk nie kryje się ze swoimi zamiarami. Choć 1 stycznia powinien zjawić się w Moskwie, to o powrocie nie myśli. - CSKA poinformowało mnie w zeszłym tygodniu, że są otwarci na rozmowy. Powiedziałem im, że chcę zostać w Belgii do końca sezonu. Czuję się tu dobrze. W Lokeren odnalazłem swoją wysoką formę, a przy okazji poprzez swoją grę pomagam drużynie - powiedział Janczyk w rozmowie z HNB. Tymczasem w jednym z wywiadów Lubański potwierdził, że rozmawiał na ten temat z trenerem CSKA. Szanse na to, by Janczyk został w Belgii, nie są małe. Polski piłkarz chce zostać w Lokeren nie tylko ze względów czysto piłkarskich. Janczyk zdradza: - Moja dziewczyna Dominika zaszła w ciążę. W marcu urodzi się nasze pierwsze dziecko, dlatego chcemy tu zostać. Problem polega na tym, że powrót Janczyka do Rosji mógłby się wiązać z jego powrotem na ławkę rezerwowych. W CSKA dużo trudniej o miejsce w pierwszym składzie. Polak wspomina swoje początki w Rosji: - Dla CSKA grałem w Lidze Mistrzów. Wtedy niczego nie żałowałem. To było dla mnie jak spełnienie marzeń, grałem przeciwko Interowi, PSV i Galatasaray Stambuł. Moskwa to też jest świetne miasto, ale rzeczy się skomplikowały, bo pojawiła się ostra konkurencja z Brazylii. Janczyk wie, co mówi. Obecnie w składzie CSKA figuruje czterech ofensywnie usposobionych piłkarzy z Brazylii: Guilherme, Ricardo Jesus, Ramon i Daniel Carvalho. Kolejny z nich, Vagner Love, przebywa na wypożyczeniu w Palmeiras Sao Paulo.