Jakub Kamiński w starciu z Walijczykami pokazał na co go stać. Wszedł na boisko w drugiej połowie przy niekorzystnym wyniku i poderwał niemrawo grający zespół do walki. Najpierw zdobył gola, a potem wydatnie przyczynił się do zdobycia zwycięskiej bramki na 2-1. Ukłon dla rodziców Swoje pierwsze trafienie w narodowych barwach uczcił w niecodzienny sposób saltem. Celebrował tak bramkę w nieprzypadkowy sposób. Wszystkie ważniejsze zdobywane przez siebie gole, jak mówi, honoruje w ten sposób. Tak też było we Wrocławiu. - Takie salto to moja firmówka. Robię je po ważnych bramkach. To też taki ukłon dla rodziców - mówił z uśmiechem. Pamiętać trzeba, że "Kamyk" pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. Mama, pani Jolanta (zmarła w marcu 2020 roku), była gimnastyczką. Ojciec Paweł był trenerem akrobatyki. To były prezes i szkoleniowiec w Miejskim Akrobatycznym Klubie Sportowy Ruda Śląska, a także wiceprezes Śląskiego Związku Akrobatyki Sportowej. Jak mówił, będąc z żoną trenerami w klubie, mały Jakub "niechcący" trenował też akrobatykę. Najpierw jechał na trening piłkarski w Szombierek Bytom, skąd z dzielnicy Ruda Śląska - Ożegów, gdzie mieszkał miał niedaleko, a potem przychodził na zajęcia akrobatyczne. Startował nawet w zawodach pod okiem rodziców. Do Szombierek trafił jako 9-latek. Był już tam wtedy jego starszy brat Kacper. Nie minęło kilka lat, a szybko zainteresowali się nim skaucie ligowych klubów. Na tapecie była Legia Warszawa, Lech Poznań, a potem także Górnik Zabrze, któremu od małego kibicował. Został wypatrzony na meczach Kadry Śląska, gdzie się wyróżniał. Ostatecznie jako 12-latek wybrał Akademię Lecha we Wronkach. Górnik się spóźnił... Teraz ma już na koncie mistrzostwo Polski i pierwszego gola w "Biało-Czerwonych" barwach. A wszystko przed 20 urodzinami, które wypadają Kamińskiemu w niedzielę 5 czerwca. Takie mecze budują Teraz sposobi się już do kolejnych meczów w Lidze Narodów z Belgią i Holandią. Jak widzi spotkania z czołowymi drużynami w Europie? - Musimy wyjść na te mecze jak po swoje. Trzeba walczyć o zwycięstwo i zobaczymy, co się da ugrać. Co do mnie, to takie występy jak ten z Walią budują. Wszyscy wiedzą, że idę do nowego klubu, do nowej drużyny i to, że w drugim spotkaniu w narodowych barwach strzelam bramkę, to na pewno buduje - podkreśla ambitny zawodnik. Został bohaterem "Orłów". Tajemnica przemiany Współpraca, która daje nadzieję Trafił do reprezentacji. Czeka na bramkę i asystę