Po porannym czwartkowym treningu, piłkarze wyjechali do Bydgoszczy. Oficjalny trening na stadionie Zawiszy mają zaplanowany na piątkowe popołudnie. Choć Jagiellonia gra w wyższej klasie rozgrywek, niż Pogoń Szczecin, przedstawiciele klubu, trener i piłkarze tonują optymistyczne nastroje kibiców. - Puchar Polski to nie liga, zdarzało się, że wygrywały go nawet trzecioligowe drużyny - mówią. Ale jednocześnie wszyscy są świadomi, przed jak wielką szansą stoi klub. W 1989 roku Jagiellonia przegrała w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa 2-5, wówczas jedną z najsilniejszych drużyn ekstraklasy. Teraz szansa wydaje się dużo większa. Lider i kapitan Jagiellonii Tomasz Frankowski przyznaje, że gra w europejskich pucharach byłaby dla jego drużyny ogromnym sukcesem. - Krajowy puchar jest dla Jagiellonii tym, czym dla zachodniego klubu wygranie Ligi Mistrzów - powiedział w jednym z wywiadów. Trenerowi Probierzowi decyzji o składzie nie utrudniają kontuzje. Choć kilku graczy narzeka na urazy, żaden z kluczowych piłkarzy nie powinien być z tego powodu wykluczony z gry. Nie zagra na pewno Brazylijczyk polskiego pochodzenia Thiago Cionek, który musi pauzować za żółte kartki. Ale i on pojechał do Bydgoszczy, by być razem z kolegami. Jego absencja oznacza jednak zmianę na środku obrony. W tym miejscu anonsowany jest przez lokalną prasę Marokańczyk El Mehdi, zwykle ustawiany na lewej obronie. Pewny gry jest podobno Rafał Gikiewicz, w Pucharze Polski pierwszy bramkarz drużyny (w lidze bronił Grzegorz Sandomierski), świetnie się w tych rozgrywkach spisujący. Na mecz do Bydgoszczy wybiera się co najmniej 4,5 tys. kibiców Jagiellonii. Wszystkie bilety na sektor fanów Jagi zostały do minionej środy sprzedane. "Uwierz w puchara - wszyscy do Bydgoszczy" - pod takim hasłem już dzień po wygranym półfinale z Lechią Gdańsk rozpoczęła się w mieście akcja kibiców, namawiających innych fanów Jagiellonii do wyjazdu na mecz.