"W tym klubie nie oddaje się niczego" - słowa Daniego Alvesa brzmią jak wyznanie konającego. Podobnie wypowiedział się Pep Guardiola twierdząc, że na El Madrigal jego zespół zrobił wszystko, by wygrać. W rzeczywistości zrobił niezbyt wiele, bo gdyby Leo Messi i reszta byli w normalnej formie, rywal musiałby się okazać bezradny. Villarreal to w tym sezonie zespół rozpaczliwie broniący się przed degradacją. Bezbramkowy remis z nim jest dla Barcelony fatalny. Pep rzucił do gry wszystkie siły: i kontuzjowanego Alexisa Sancheza i debiutanta Cristiana Tello. Bez efektu. W batalii o czwarty z kolei tytuł Katalończycy zostawili już na obcych boiskach 13 pkt. Wątpliwe, by było to jeszcze do odrobienia, mimo iż do końca pozostało aż 18 kolejek. Wyniki ankiet w madryckiej prasie są dla "Królewskich" bardzo optymistyczne. 72 procent czytelników dziennika "As" nie daje Barcy szans na odrobienie strat, w "Marce" jest to 62 procent. Real zwycięża regularnie. Co z tego, że trzeci kolejny mecz w lidze zaczyna od straty gola, skoro zawsze potrafi odwrócić jego losy. Iker Casillas nie zakończył z czystym kontem spotkania na Santiago Bernabeu od 26 października, nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Przewaga nad Barcą jest już duża. Co prawda w 2004 roku Valencia prowadzona przez Rafę Beniteza odrobiła do Realu Carlosa Queiroza osiem punktów, ale była to sytuacja absolutnie wyjątkowa. Od 21 września z 48 pkt możliwych do zdobycia w lidze, zespół Mourinho uzbierał 45. Dla Realu Madryt wcale nie jest to czas łatwy. Porażka z Barcą w Pucharze Króla na Santiago Bernabeu sprawiła, że media rozprawiały o konfliktach wewnętrznych rozsadzających szatnię, a także o tym, że Jose Mourinho odejdzie po zakończeniu sezonu bez względu na wszystko. Prawdopodobnie dopnie jednak swego zostając pierwszym szkoleniowcem, który zdobył tytuły mistrzowskie w trzech najsilniejszych ligach: Premier League, Serie A i Primera Division. Kłótnie na Bernabeu były tym razem bardziej inspirujące, niż zgoda na Camp Nou. Dla Barcelony zaczyna się czas walki z własną słabością. A właściwie w meczach wyjazdowych trwa od początku sezonu. Messi, Xavi, Iniesta i reszta muszą powtarzać sobie wbrew logice, że nic się nie stało. Może drużynę powinien zmotywować Cesc Fabregas, jedyny, który nie ma w kolekcji mistrzostwa Hiszpanii? Tyle, że odkupiony z Arsenalu wychowanek musi zacząć od siebie, bo gra ostatnio bardzo słabo. Zmiana warty w hiszpańskiej piłce nie dokonuje się w wywołujących gigantyczne napięcie bezpośrednich starciach dwóch największych drużyn, ale w "cichych", z pozoru łatwiejszych wyjazdowych spotkaniach Barcelony: w San Sebastian, Walencji, Bilbao, Getafe, Vila-Real, a także na boisku lokalnego rywala Espanyolu. To właśnie tam Barca przegrywa mistrzowską koronę. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim Real od rana do nocy! Bądź na bieżąco i zaprenumeruj wszystkie informacje na jego temat! Barca na okrągło! 24 h na dobę! Nie przegap żadnego newsa! Zaprenumeruj informacje na jej temat!