To wstyd i kompromitacja - podkreśla prasa w poniedziałek. 41- letni piłkarz, który - po 25 latach i 901 spotkaniach w koszulce klubu - po raz ostatni wystąpił przed własną publicznością, został przez nią wygwizdany. A jak na to zareagował, można zobaczyć między innymi na zdjęciu w poniedziałkowym wydaniu dziennika "La Repubblica", przedstawiającym go w stanie skrajnej złości. Na trybunach pojawiły się obraźliwe transparenty. Ponieważ kibice kontestowali również właściciela klubu Milan, premiera Silvio Berlusconiego, niektórzy komentatorzy skłonni są przypuszczać, że powodem ich zachowania było niezadowolenie z ostatnich wyników drużyny. Na tydzień przed zakończeniem sezonu klub, należący jeszcze niedawno do najlepszych w Europie, nie zapewnił sobie jeszcze udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a z pracy został już praktycznie zwolniony jego trener Carlo Ancelotti. Maldini miał wyjątkowego pecha, ponieważ jego ostatni mecz był kolejną klęską Milanu, który przegrał na własnym boisku z AS Roma 2:3. Niektórzy obserwatorzy są jednak przekonani, że pożegnanie piłkarza przez hałaśliwą grupę kibiców przygotowane zostało wcześniej i wyrażają zdziwienie, że o nastrojach na trybunach nie wiedziały władze mediolańskiego klubu lub nie potrafiły zapobiec godnym pożałowania incydentom. Dlatego, jak pisze komentator Mario Sconcerti w "Corriere della Sera", w niedzielę "nie skompromitował się Maldini, lecz Milan". Tym bardziej, że mecz transmitowany był niemal na cały świat - dodaje. Kontestowanie piłkarza, który był do niedawna symbolem Milanu, miało według publicysty gazety "coś z profanacji". Znany dziennikarz sportowy Gianni Mura w swym poniedziałkowym komentarzu na łamach "La Repubblica" przyznaje: "nikt nie był w stanie przewidzieć, że grupie imbecyli uda się zakłócić pożegnanie takiego mistrza prawdziwej, czystej i solidnej piłki nożnej, jakim jest Maldini". Niedzielne wydarzenia na mediolańskim stadionie, "dają obraz tego, do czego doszło " - konstatuje Mura.