Przypomnijmy, na początku maja, w czasie treningu niespełna 38-letni Casillas nagle zasłabł. Jak się okazało, miał zawał, został natychmiast odwieziony do szpitala i operowany. Wszystko skończyło się dobrze, jeszcze tego samego dnia jego najbliżsi zamieścili zdjęcie uśmiechniętego zawodnika, z zapewnieniem, że sytuacja jest pod kontrolą. Od początku jego dalsza kariera sportowa stanęła pod znakiem zapytania. - Jego ewentualny powrót na boisko będzie zależał od wielu rzeczy. Od postępów w leczeniu, a mówić dokładniej od tego, jak organizm może zachowywać się nie tylko w sytuacjach odpoczynku, ale też stresu, który towarzyszy wysiłkowi. Ale przede wszystkim pytanie będzie dotyczyło tego, czy sam Iker zdecyduje się na kontynuowanie kariery - mówił wówczas szef sztabu medycznego Porto Nelson Puga. Kolejne spekulacje wywołała ostatnia publikacja w portugalskim dzienniku "O Jogo", mogąca sugerować, że decyzja faktycznie została już podjęta. Ponadto, jak stwierdził w rozmowie z gazetą "O Jogo" prezes Porto Jorge Nuno Pinto da Costa, nawet jeśli bramkarz oficjalnie pożegna się z zawodową piłką, to zawsze znajdzie miejsce w klubie, w innej roli. Casillas jednak formalnie zdementował zakończenie kariery. "Kiedyś przyjdzie ten dzień, gdy zakończę karierę. Ale pozwólcie, że sam o tym zakomunikuję, kiedy podejmę taką decyzję. Na razie proszę o spokój. Wczoraj widziałem się z dr. Felipe Macedo. Wszystko idzie zgodnie z planem. I to jest najważniejsza wiadomość, którą chciałem się z wami podzielić" - napisał na Twitterze. Czy to tylko gra na czas, bo Hiszpan nie chce, aby ktoś inny uprzedzał fakty? Czy rzeczywiście zamierza jeszcze wrócić, gdyby zdrowie mu na to pozwoliło? Iker Casillas to jeden z najlepszych bramkarzy ostatnich dwóch dekad, mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy. W reprezentacji Hiszpanii wystąpił 167 razy. RP