Zapowiadał się III-ligowy mecz jakich wiele w kaszubskiej wsi Stężyca. Miejscowa Radunia, finansowana z publicznych pieniędzy, pewnie zmierza po awans do II ligi. W 13 dotychczasowych meczach w lidze u siebie odniosła 12 zwycięstw. Przyjezdna Elana Toruń, nie walczy już w tym sezonie o nic i wydawało się, że stała na straconej pozycji. Przebieg spotkania w I połowie potwierdzał te przewidywania. Radunia objęła trzybramkowe prowadzenie po bramkach Sebastiana Dei, Filipa Burkhardta i Pawła Wojowskiego - dwóch ostatnich piłkarzy ma przeszłość nawet ekstraklasową. Dodatkowo za protesty po drugiej bramce z ławki usunięty został trenera Elany, Maciej Kalkowski, były wieloletni asystent w Lechii Gdańsk. Druga połowa przebiegała bezbarwnie, aż do 75 minuty, gdy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał obrońca Raduni, Sebastian Murawski. Następnie, pod koniec regulaminowego czasu gry, kolejny zawodnik miejscowych został usunięty z placu gry. Radunia Stężyca grała w "9", ale wciąż prowadziła 3-0. Wówczas w doliczonym czasie gry, w 92. minucie arbiter podyktował rzut karny dla gości. Uderzenie Huberta Antkowiaka z 11 metrów obronił Kacper Czajkowski, ale wobec dobitki był już bezradny. W kolejnej akcji Sebastian Rak zdobył kontaktową bramkę dla Elany, było już tylko 3-2. Wreszcie w 99 minucie (!) gry po czerwonej kartce dla Dawida Cempy, Radunia grała już tylko w "8"! Kolejny rzut karny dla Elany wykorzystał Łukasz Furtak i było 3-3! Comeback niczym Liverpoolu z AC Milan w Stambule w finale Ligi Mistrzów w 2005 r.! Z tym, że wtedy "The Reds" mieli na odrobienie trzybramkowej straty cała drugą połowę, a Elana Toruń zrobiła to w doliczonym czasie gry. Niesamowite! Po tym spotkaniu Radunia Stężyca nadal jest liderem III ligi grupy II, Elana jest piąta w tabeli. MS