Do zdarzenia doszło w dzielnicy Sollentuna, gdzie do lokalnej komendy policji przyjechał Ibrahimović z rodziną, aby wyrobić nowe paszporty, żeby zdążyć na ewentualny pierwszy występ w barwach nowego klubu w sobotę w spotkaniu przeciwko Los Angeles FC. Policja była na tyle uprzejma, że umówiła piłkarza o godzinie 9.30 na pół godziny przed otwarciem wydziału paszportowego, aby mógł załatwić swoją sprawę w spokoju i bez pośpiechu. Podczas wykonywania zdjęć do paszportów piłkarz otrzymał mandat za zaparkowanie na miejscu dla inwalidów. Do zdarzenia doszło w poniedziałek, lecz media dowiedziały się o nim od świadków dopiero we wtorek. Po przesłaniu zdjęć wykonanych telefonami opowiedzieli na łamach dziennika "Aftonbladet", że wściekły piłkarz zmiął mandat w kulkę, schował ją do kieszeni i pokazał palec. Nie są tylko zgodni, czy był to środkowy czy wskazujący. Według gazety kara wyniosła 1000 koron (430 złotych) i była wyjątkowo łagodna, ponieważ miejsca dla inwalidów są "święte" i za takie przewinienie w Szwecji samochody są natychmiast odholowywane. Zachowanie Ibrahimovica zostało określone jako kolejny przejaw "gwiazdorskiej arogancji", po tym jak przed kilkoma dniami powiedział na łamach amerykańskich mediów, że to on zadecyduje, czy pojedzie na mundial do Rosji, a nie selekcjoner. "Poza tym to ja będę decydował, kto zagra w drużynie narodowej, a telefony na temat mojej gry otrzymuję z federacji codziennie" - dodał. Selekcjoner reprezentacji Szwecji Janne Andersson natychmiast odpowiedział: "Po pierwsze to wyłącznie ja ustalam skład drużyny, a poza tym wcale nie dzwonię do Ibrahimovicia. Być może robią to inni działacze". Według sondaży z ostatnich miesięcy aż 70 procent szwedzkich kibiców nie chce Ibrahimovica w reprezentacji, ponieważ tylko przeszkadzałby swoim gwiazdorstwem. Poza tym, zdaniem kibiców, nie zasługuje na nominację, ponieważ nie zagrał nawet minuty w bardzo trudnych eliminacjach, w których Szwecja wywalczyła awans dopiero w barażu, w którym pokonała Włochy.