Sędzia Webb sięgnął po gwizdek, gdy upomniany przez niego Mariusz Lewandowski przytrzymywał rywala i podyktował "jedenastkę" dla Austriaków. Była ostatnia minuta doliczonego czasu gry. Do piłki podszedł Ivica Vastić i pozbawił naszych Orłów szans na wyjście z grupy mistrzostw Europy 2008 na boiskach Austrii oraz Szwajcarii. Pamiętny mecz odbył się 12 czerwca na stadionie Ernsta-Happela w Wiedniu. To po nim wściekli kibice grozili Anglikowi śmiercią, a w naszych kraju miał status wroga publicznego numer 1. Sytuacja urosła do miana tej rangi, że na kanwie owych wydarzeń powstał nawet głośny film "Zabić sędziego", w reżyserii Yvesa Hinanta. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Webb przypomniał, że przed turniejem ME wszyscy sędziowie zostali wyczuleni na trzymanie. "Sebastian Proedl był tak mocno pociągany, że jego koszulka mogła za chwilę być w kilku częściach. Rozumiem kontrowersje po tej decyzji. To był ważny moment, Polacy już czuli się zwycięzcami i nagle to wszystko im się wymknęło. Pamiętam, jak później włączyłem telefon i miałem wiadomość od oficera policji: ‘Słuchaj, mamy duży problem. Dostajesz pogróżki. Ludzie grożą ci śmiercią’" - wspomniał arbiter, notabene jeden z lepszych sędziów ostatniej dekady. Inna sprawa, że gol dla Polski na 1-0 autorstwa Rogera Guerreiro, uznany przez arbitra, padł z pozycji spalonej. "To była trudna sytuacja. Mike, mój asystent, nie był najlepiej ustawiony. Już po chwili powiedział mi przez słuchawki: ‘Howard, nie jestem pewny, czy nie popełniłem błędu’. (...) W sytuacji z golem Rogera na pewno pomogłyby nam powtórki wideo. Asystent oglądający mecz powiedziałby: ‘spalony’ i sędzia główny nie uznałby gola. Z rzutem karnym byłoby inaczej, bo ta sytuacja była bardziej subiektywna" - opowiedział Webb dziennikarzom "PS". AG