Triumfatora obecnych rozgrywek poznamy 25 maja w Stambule. Mistrzowie Holandii mogą mówić o wielkim pechu. Przez ponad 90 minut gwiazdy Serie A oddały na bramkę gospodarzy zaledwie dwa celne strzały i to wystarczyło, aby jeden z nich znalazł drogę do siatki. Gol Massimo Ambrosiniego w doliczonym czasie gry, to zasługa dośrodkowania Kaki, którego genialne podania decydowały również o trafieniach Szewczenki i Tomassona w pierwszym starciu na San Siro. Zespół PSV zasłużył sobie jednak na wielkie uznanie. Podopieczni Guusa Hiddinka nadawali ton grze w całym spotkaniu i dokonali czegoś, co wydawało się niemożliwe przed pierwszym gwizdkiem. Odrobili straty z pierwszego meczu i przez ostatnie dwadzieścia pięć minut meczu porządnie postraszyli drużynę Carlo Ancelottiego. Od początku doskonale na murawie radził sobie duet Koreańczyków, Park Ji Sung - Lee Young Pyo. Pierwszy z nich, już w 9. minucie przebojową szarżą wdarł się w pole karne rywala i silnym strzałem pod poprzeczkę zakończył - trwającą 649 minut - passę Didy bez wpuszczonej bramki w Lidze Mistrzów. Drugi z kolei w 65. minucie doskonale dośrodkował w pola karne, gdzie najwyżej wyskoczył doświadczony Philipe Cocu i strzałem głową doprowadził do wyrównania strat w dwumeczu. Wcześniej, jeszcze w pierwszej połowie, Dida tylko obserwował jak piłka po "główce" Vanegoora of Hasselinka zatrzymuje się na poprzeczce. W końcówce trener Hiddink zagrał "va banque". Widząc jak słabo gra Milan, zdjął z boiska stopera Boumę i wprowadził trzeciego napastnika! Brazylijczyk Robert był bliski zdobycia trzeciego gola dla PSV, ale tym razem jego mocne uderzenie doskonale obronił Dida. Kibice na stadionie w Eindhoven, co prawda w drugiej minucie doliczonego czasu gry, doczekali się trzeciego gola swoich pupili, ale efektowne - drugie tego wieczoru - trafienie Cocu, mogło tylko osłodzić gorycz i żal po decydującej o awansie bramce Ambrosiniego... Zobacz OPIS tego spotkania oraz galerię zdjęć z meczu.