Trudno przejść obojętnie obok sagi dotyczącej bramki FC Barcelony. W pierwszej części sezonu 2024/2025 między słupkami stał Marc-Andre ter Stegen, który jesienią doznał poważnej kontuzji kolana. Jego miejsce zajął Inaki Pena. Hiszpan zabawił w pierwszym składzie do końca roku. Potem Hansi Flick zdecydował, że nową "jedynką" zostaje ściągnięty z emerytury Wojciech Szczęsny. Polak wypadł na tyle dobrze, że nawet kiedy Niemiec wrócił do zdrowia, wcale nie jest powiedziane, że automatycznie powróci również do wyjściowej jedenastki. Inną sprawą jest wygasający 30 czerwca kontrakt byłego golkipera naszej kadry. Szczęsny wciąż nie zdecydował, czy zostanie w drużynie na kolejną kampanię. Doskonale wie o tym ter Stegen, który... nie bierze pod uwagę rywalizacji z 35-latkiem. Tak Hiszpanie nazwali ter Stegena. Przestali się patyczkować. W tle przyszłość Szczęsnego - Jeśli dobrze pamiętam i jeśli w ostatnich godzinach nie wydarzyło się nic nowego, to mamy tylko dwóch bramkarzy na kolejny sezon, Inakiego Penę i mnie. Zasadniczo mamy więc rywalizację między mną i Inakim - wypalił w niedzielę podczas konferencji prasowej. Inną sprawą jest fakt, że Barcelona stara się ściągnąć do drużyny... nowego bramkarza. Mowa o Joanie Garcii z Espanyolu, który jest bardzo bliski przenosin do ekipy Flicka. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, kataloński "Sport" nie widzi przyszłości Marca-Andre ter Stegena w Barcelonie w jasnych barwach. Następie wytłumaczono, że jeśli Garcia faktycznie zostanie zawodnikiem mistrzów Hiszpanii, a Wojciech Szczęsny przedłuży umowę, Niemiec będzie wiedział o tym jako pierwszy. W tej sytuacji może rozważać zmianę klubu, ale jeżeli zechce zostać, Katalończycy nie będą wypychali go na siłę. "Jeśli chce przejrzeć oferty, może to zrobić, ale może też zostać w zespole" - skwitowano. Niebawem Deco - kiedy tylko wróci do Barcelony - ma spotkać się z 33-latkiem, aby porozmawiać o tym, co stanie się w najbliższych miesiącach. Podkreślono również, że Marc-Andre ter Stegen nadal planuje być pierwszym wyborem trenera, jak na razie nie bierze pod uwagę zmiany otoczenia. Jego kontrakt wygasa dopiero w 2028 roku. Z kolei innego zdania jest "Mundo Deportivo", które alarmowało ostatnio o zamiarach Flicka. Ponoć szkoleniowiec nie ma zamiaru wyjątkowo traktować swojego rodaka. "Ter Stegen jest już dziesięć lat w Barcelonie. Choć pozostały mu jeszcze trzy lata kontraktu, w klubie uważają, że nadszedł czas na zmianę golkipera" - przekazywano. Pewnym jest, że w najbliższych dniach temat ten wciąż będzie rozgrzewał media i kibiców.