Norwegia do meczu eliminacji EURO 2024 z Hiszpanią przystępowała po serii czterech kolejnych zwycięstw. Luis de La Fuente zdawał sobie sprawę, że waleczni Skandynawowie dowodzeni przez Erlinga Haalanda nie są drużyną, którą można zlekceważyć, zwłaszcza grając z nimi na wyjeździe. Ponadto ewentualna porażka pozwoliłaby gospodarzom przegonić "La Furia Roja" w tabeli. Zgodnie z przewidywaniami już od pierwszych minut to reprezentacja Hiszpanii nieustannie atakowała okolice bramki rywali. Jej akcje nosiły jednak znamiona starannie przygotowywanych. Widać było, że trener uczulił swoich zawodników na to, żeby nie tracili w nierozsądny sposób piłek. Plan Norwegów był stosunkowo prosty - odpierać ataki i poszukać okazji do wyprowadzenia kontrataku. W pierwszych 45 minutach takowa się nie pojawiła. W 20. minucie do siatki trafili Hiszpanie, ale bramka Alvaro Moraty po analizie VAR została anulowana. Dużo szczęścia miał w tej sytuacji Orjan Nyland. Hiszpanie konkretniejsi w niedzielę w Oslo W przerwie Luis de La Fuente dokonał dwóch zmian, które szybko przyniosły efekt. Hiszpania po ogromnym zamieszaniu i małym "cymbergaju" w polu karnym rywala wbiła piłkę do siatki. Sędzia przez dobre kilka minut sytuację analizował, ale ostatecznie gola, który zapisał przy swoim nazwisku Gavi, zaliczył. Fatalne wieści ws. Lewandowskiego. Hiszpanie właśnie rozwiali resztkę złudzeń Nie mając nic do stracenia Norwegia zaatakowała po stracie gola wyżej, ale blok defensywny Hiszpanów spisywał się tego dnia bez zarzutu. W 85. minucie bliski podwyższenia wyniku był Alvaro Morata, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył zbyt lekko. Napastnik mógł odczuć lekką ulgę, kiedy sędzia chwilę później gwizdnął, sygnalizując spalonego. Skromne zwycięstwo 1:0 znacząco przybliżyło Hiszpanię do finałów mistrzostw Europy. "La Furia Roja" wyprzedziła wreszcie w tabeli Szkocję i może już świętować awans na mistrzostwa Europy.