Powody decyzji nie są znane, ale mówi się, że dużą rolę odegrał w niej piłkarz Barcelony Gerard Pique. Według niektórych mediów, część działaczy obawiała się, że 28-letni obrońca zostanie wygwizdany przez stołecznych kibiców na Santiago Bernabeu. Takie zagrożenie istnieje, ponieważ Pique niedawno z dużą satysfakcją wypowiedział się o tym, jak cieszy go, że Real nie zdobył w minionym sezonie żadnego tytułu. Ponadto otwarcie wspiera separatystyczne dążenia Katalonii. Za swoje zachowanie spotkał się już z gwizdami w Leon i Oviedo, gdzie "La Roja" rozgrywała dwa ostatnie mecze. Zawodnika wziął w obronę minister sportu Inigo Mendez de Vigo. "Pique jest wielkim piłkarzem, trzeba położyć kres tym gwizdom" - ocenił. Dziennik "As" skomentował później: "Gwizdy na Pique stały się aferą narodową". Inne informacje ma "Marca". Zdaniem reporterów tej gazety, Santiago Bernabeu nie będzie gospodarzem z uwagi na nie najlepsze relacje Realu z RFEF. Do ich pogorszenia przyczyniło się zamieszanie wokół finału Pucharu Króla w ubiegłym sezonie - Federacja chciała, aby Athletic Bilbao i Barcelona zmierzyły się właśnie na Santiago Bernabeu, ale ostatecznie zagrały na Camp Nou. W stolicy obawiano się przyjazdu tysięcy kibiców z regionów, które myślą o odłączeniu się od Hiszpanii, tj. z Katalonii i z Kraju Basków. Władze Realu zaprzeczyły, jakoby otrzymały jakąkolwiek propozycję od RFEF, związaną z organizacją spotkania towarzyskiego w listopadzie. Warunkiem rozegrania meczu z Anglią jest awans Hiszpanii do mistrzostw Europy 2016 we Francji bez konieczności rozgrywania baraży. Po siedmiu kolejkach "La Roja" jest pierwsza w grupie C, ale ma tyle samo punktów co Słowacja i tylko o trzy więcej niż Ukraina, z którą zagra w ostatniej serii w Kijowie. "Wyspiarze" awans zapewnili sobie już w sobotę.