Końcem stycznia, po tym, jak Tunezja Kasperczaka przegrała ćwierćfinałowy mecz w Pucharze Narodów Afryki z Burkina Faso 0-2, pojawiła się informacja, podana na Twitterze przez jednego z dziennikarzy z Ghany, że "Henri" z powodów osobistych nie jest już trenerem tunezyjskiej kadry. Od razu wszystko zostało podchwycone przez media, także polskie. Wszystko okazało się jednak bzdurą. Teraz jest bardziej nerwowo. W ubiegły czwartek Tunezyjczycy przegrali towarzyski mecz w Monastyrze z Kamerunem 0-1. We wtorek przyszła z kolei porażka w Marakeszu z Marokiem, także 0-1. Po tym drugim spotkaniu zaczęły się spekulacje, że polskiego szkoleniowca na ławce "Orłów Kartaginy" może zamienić któryś z tunezyjskich trenerów. Padły nazwiska Nabila Maaloula, Faouziego Benzartiego czy Samiego Trabelsiego. - Z Trabelsim, który pracuje teraz w Katarze, rozmawiałem niedawno, przy okazji jego wizyty w Tunezji. Mówił mi, że nie interesuje go praca z kadrą. W takich sytuacjach podaje się więcej nazwisk, z których jedno może być prawdziwe. Jaka jest teraz moja sytuacja? Akurat jestem w siedzibie Tunezyjskiej Federacji Piłkarskiej [z trenerem Kasperczakiem rozmawialiśmy przed godziną 18 - przyp. red.]. Dwukrotnie rozmawiałem z prezesem, kolejne spotkanie i rozmowa jutro. Ma się jeszcze zebrać zarząd związku. Jesteśmy pod mocną krytyką i jest spore ciśnienie. Wszystko może się zdarzyć i na każde rozwiązanie muszę być przygotowany - tłumaczy Kasperczak. - Nie wiem jednak dlaczego o moim zwolnieniu piszą głównie w polskich mediach, a nie tunezyjskich? Na razie nie ma oficjalnego komunikatu - dodaje. Tunezyjska federacja już raz w niecodzienny sposób pożegnała doświadczonego i utytułowanego szkoleniowca. Po czterech latach pracy, naznaczonej m.in. wicemistrzostwem kontynentu, podziękowano mu w trakcie grupowych meczów mistrzostw świata we Francji w 1998 roku... - Jak nie ma wyników, to wiadomo, jak jest... A że reprezentacja jest wizytówką w każdym kraju, to po porażce czy porażkach jest nerwowo. Z Kamerunem, który jest przecież mistrzem Afryki, a także z innym czołowym zespołem, jakim jest Maroko, graliśmy jednak bez kilku podstawowych zawodników, którzy występowali w naszych barwach podczas ostatniego Pucharu Narodów. Mam tutaj na myśli Msakniego, Abdennoura, Naggueza, Khazriego, Sassiego. Nie było łatwo. Przegraliśmy, no i jest ostra krytyka - podkreśla Henryk Kasperczak. Michał Zichlarz