W 63. minucie ćwierćfinałowego spotkania Pucharu Narodów Afryki z Burkina Faso, które rozegrano 28 stycznia na stadionie w Libreville, trener Kasperczak zdecydował się na ściągnięcie z boiska Wahbiego Khazriego. Schodzący z murawy 26-letni piłkarz był tak wściekły, że nie podał nawet ręki polskiemu szkoleniowcowi. Takie zachowanie, jednego z najlepszych zawodników reprezentacji Tunezji, odbiło się szerokim echem. Tym bardziej, że mecz o wejście do czołowej czwórki zespół Kasperczaka przegrał 0-2. Khazri został skrytykowany przez media w swoim kraju, a teraz nie znalazł się w kadrze na marcowe mecze z Kamerunem i Marokiem. - Taka była decyzja zarządu Tunezyjskiej Federacji Piłkarskiej, żeby piłkarz nie znalazł się w reprezentacji na te dwa najbliższe towarzyskie spotkania. Nie jest jednak tak, że zostaje skreślony. Dostanie jeszcze swoją szansę. Ma zresztą kłopoty, bo nie najlepiej idzie mu też w klubie - tłumaczy Interii trener Kasperczak. Khazri to były zawodnik Bastii i Bordeaux. Rok temu przeszedł do angielskiego Sunderlandu. Na początku szło mu nieźle, grał w pierwszym składzie, zdobywał bramki. W tym sezonie ma na koncie 15 występów w ostatnim zespole Premier League, ale tylko cztery razy wybiegał na murawę w wyjściowym składzie. Jest jednak ważnym graczem "Orłów" Kasperczaka. Podczas ostatniego PNA w Gabonie zdobył gola w meczu z Zimbabwe. Strzelał też ważne bramki w eliminacyjnych spotkaniach. Przed jutrzejszym meczem z Kamerunem trenerowi Kasperczakowi nie brakuje zresztą personalnych problemów. Kontuzjowana jest dwójka zawodników z podstawowego składu - obrońca Hamza Mathlouthi i pomocnik Youssef Msakni. - Poza tym nie mam żadnych problemów. Jak zwykle mamy bardzo dobre warunki do przygotowań - podkreśla polski trener. Początek jutrzejszego meczu Tunezja - Kamerun w Monastyrze o godzinie 19. Michał Zichlarz