"Orły Kartaginy" doszły w African Nations Championship do ćwierćfinałów. Tam przegrały z Mali 1-2. W półfinałach, które odbędą się dzisiaj i jutro DR Konga zagra z Gwineą, a Mali z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Finał w niedzielę. Tunezyjczykom nie zabrakło wiele do awansu do czołowej czwórki. Przez prawie całe spotkanie z Malijczykami prowadzili, żeby stracić dwa gole w końcówce. Być może byłoby lepiej, gdyby na miejscu był trener Kasperczak. Henri powołał kadrę na turniej Rwandzie, ale podczas zgrupowania przygotowawczego poczuł się bardzo źle. Okazało się, że dostał ataku woreczka żółciowego. Konieczna była operacja. W tej sytuacji doświadczony polski szkoleniowiec nie mógł nigdzie jechać. Teraz dochodzi do siebie po zabiegu. Mimo kłopotów ze zdrowiem trzymał rękę na pulsie i był w codziennym kontakcie ze sztabem trenerskim "Orłów Kartaginy". - Byłem głosem doradczym. Będącym na miejscu trenerom przekazywałem swoje spostrzeżenia. Mieliśmy codzienny kontakt. Decyzje personalne podczas meczów podejmowali jednak sami - tłumaczy. Polski trener musi szybko wracać do zdrowia, bo już pod koniec marca Tunezję czekają dwa ważne mecze w eliminacjach Pucharu Narodów z Togo. Jeśli drużyna z Afryki Północnej chce awansować do przyszłorocznych finałów prestiżowego pucharu, który rozegrany zostanie w Gabonie, to musi je wygrać, bo póki co zajmuje drugą pozycję w grupie A, właśnie za Togo. Michał Zichlarz