Przed miesiącem, prowadzona przez Henriego reprezentacja Tunezji, w świetnym stylu awansowała do styczniowego Pucharu Narodów, który odbędzie się w Gabonie. W meczu o być, albo nie być Tunezyjczycy rozgromili u siebie Liberię 4-1 i zajęli pierwsze miejsce w grupie. Był to już piąty awans trenera Kasperczaka do finałów PNA. Teraz chce powalczyć o drugi awans do mundialu. Udała mu się ta sztuka przed MŚ we Francji w 1998 roku. "Orły Kartaginy" decydującą fazę eliminacji przeszły wtedy, jak burza. W grupie z Egiptem, Liberią i Namibią pięć meczów wygrali, a raz zremisowali. Teraz drużyna trenera Kasperczaka też zaczęła dobrze. W 2. rundzie eliminacje Tunezyjczycy dwukrotnie pokonali Mauretanię 2-1. W decydującej fazie w grupie A w afrykańskiej strefie przyjdzie im zagrać z Gwineą, Libią i DR Konga. Pierwsze spotkanie już jutro wieczorem na 20 tysięcznym Stade Mustapha Ben Jannet w nadmorskim Monastyrze. Rywalem są "Syli Nationale" czyli "Narodowe Słonie" z Gwinei. - Przygotowania do meczu przebiegają zgodnie z tym, co sobie zaplanowaliśmy. Na zgrupowaniu są ci, których chciałem w kadrze. Oprócz drobnych dolegliwości nie ma jakiś kontuzji - informuje trener Kasperczak. W decydującej i ostatniej fazie afrykańskich eliminacji, 20 najlepszych zespołów podzielono na pięć 4-zespołowych grup. Awans do finałów mistrzostw świata wywalczą drużyny, które skończą rozgrywki na pierwszym miejscu. Polski szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że w niedzielę nie będzie łatwo. Choć reprezentacja Gwinei nie zdołała się zakwalifikować do XXXI Pucharu Narodów, to nie brakuje tam utalentowanych zawodników. - Ten zespół ma dużo indywidualności, które grają w klubach z Bundesligi czy we Francji. Szczególnie jeżeli chodzi o pomocników i napastników. Jest Ibrahima Traore z Borussi Moenchengladbach, Francois Kamano, Lass Bangoura, Landel, Naby Keita, lewy obrońca Issiaga Sylla. Widzimy więc zespół, który ma duży potencjał w grze z przodu. Ich futbol oparty jest na grze kolektywnej i szybkości. Na pewno będziemy musieli uważać na ich kontry, a nasza obrona będzie musiała dobrze się spisać. Mają jednak swoje wady, o których nie chcę mówić. Postaramy się je wykorzystać w niedzielnym spotkaniu - podkreśla polski trener. Tunezja gra ostatnio swoje mecze nie na reprezentacyjnym stadionie Rades pod Tunisem, który może pomieścić 60 tys. widzów, ale na trzykrotnie mniejszym obiekcie w Monastyrze. - Z tego co słyszałem, to jest większe zainteresowanie niż przed naszym ostatnim meczem w eliminacjach Pucharu Narodów z Liberią - mówi nam trener Kasperczak. Kto wie, być może po kolejnych sukcesach i dobrych występach "Orły Kartaginy" ponownie przeniosą się na Stade de Rades? Trenera Kasperczaka pytamy o to, czy będzie miał okazję do zobaczenia dzisiejszego, wieczornego starcia Polaków z Duńczykami? - Trudno mi powiedzieć czy zobaczę mecz bezpośrednio w telewizji. Nawet jeśli tak nie będzie, to i tak oglądam potem wszystkie mecze naszej reprezentacji z odtworzenia. Na pewno trzeba zareagować po stracie dwóch punktów z Kazachstanem i myślę, że taka reakcja będzie. Słychać to w wypowiedziach zawodników. Zresztą jeśli chce się zakwalifikować do finałów mistrzostw świata, to mecze u siebie trzeba wygrać. Myślę, że tak będzie zarówno w meczu z Danią, jak i potem z Armenią. Podobna sytuacja tyczy się nas. Na swoim terenie trzeba wygrywać - podkreśla Henryk Kasperczak. Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-el-ms-afryka-3rd-round,cid,599,rid,2738,sort,I" target="_blank">El. MŚ w Afryce - zobacz szczegóły</a>