O sprawie poinformował portal Crimesite.pl. Henryk B. stał się "ofiarą" anonimowego donosu. Nielegalną plantację odkryto w jego domu w Rimburgu. Liczba roślin liczona jest w setkach. Podejrzana jest również małżonka byłego zawodnika. 62-latek najprawdopodobniej oskarżony zostanie nie tylko o zakazaną uprawę, ale również o niezarejestrowany pobór energii elektrycznej. Proceder miał trwać między 23 stycznia a 20 czerwca 2017 roku. Zatrzymanie Polaka potwierdził holenderskim mediom jego adwokat. Winowajca wyszedł już na wolność. Czy wróci za kratki - o tym zdecyduje sąd. W tej chwili grozi mu grzywna w wysokości kilkudziesięciu tysięcy euro. Henryk B. to dwukrotny mistrz Polski z Ruchem Chorzów (1975 i 1979) oraz zdobywca Pucharu Polski z Widzewem (1985). W sezonie 1989/90 był zawodnikiem Feyenoordu Rotterdam, później przez cztery lata reprezentował barwy Rody Kerkrade. W drużynie narodowej zagrał w towarzyskiej potyczce z Koreą Północną (1986), przebywając na murawie przez 45 minut. W ostatnich dniach stycznia w serwisie Łączy nas Piłka ukazała się rozmowa z Henrykiem B. Padło pytanie, czym się obecnie w Holandii zajmuje. Odpowiedział najlepiej, jak umiał: - Chciałem wrócić do Polski, miałem tam mieszkanie w Łodzi na Widzewie. Żona z dziećmi jednak powiedzieli, że nie wracamy i cóż ja mogłem zrobić. Zawsze lepiej czuję się w Polsce. Tam jest dobrze, gdzie się ma rodzinę. (...) Przez jakiś czas miałem firmę transportową w Radomiu. Trochę to było dla mnie męczące, bo musiałbym być częściej w Polsce, ale na tym traciłaby rodzina. Potem z synem w Holandii handlowaliśmy częściami do starych aut, a od sześciu lat sprzedajemy sprzęt AGD, taki z drugiej ręki. Nie ciągnęło mnie do trenerki. UKi