- Przez pół roku mówię, że nie zamierzam opuścić Arsenalu. Sam się już łapię na tym, że się powtarzam, a mimo to dziennikarze i inni ludzie, mówią zupełnie coś innego, wypowiadając się w moim imieniu. To nie jest fair - powiedział napastnik "Kanonierów". Od czasu, kiedy prezydentem Realu Madryt został Florentino Perez, na Santiago Bernabeu ściągane są największe gwiazdy światowej piłki. Białą koszulkę "Królewskich" przywdziewają już Luis Figo, Zinedine Zidane, Ronaldo i David Beckham. W listopadzie Perez wyraził nadzieję, że latem uda mu się sprowadzić do Madrytu jeszcze jedną gwiazdę. W rezultacie tej zapowiedzi przez media przewinęły się cztery nazwiska: Henry, Ruud van Nistelrooy, Michael Owen i Francesco Totti. Wszystkich wymieniano jako potencjalnych, nowych piłkarzy Realu. - Jeszcze raz powtarzam: Ja nie chcę grać w Realu Madryt - oświadczył Henry. - Ludzie często pytają mnie: "Czy chcesz zagrać z Zidane'm?", odpowiadam, że tak, ale tylko w reprezentacji Francji. Mimo moich stanowczych wypowiedzi ludzie wciąż spekulują. Co mam jeszcze zrobić? Może powiem raz jeszcze: Jestem bardziej niż usatysfakcjonowany grą w Arsenalu. Ochotę na zatrudnienie Francuza miała również w grudniu stołeczna Chelsea, która oferowała 73 miliony euro. Henry oświadczył jednak, że nie odejdzie z Highbury. - Arsenal dał mi szansę na nowo rozpocząć moją karierę - powiedział Henry, którego Arsene Wenger ściągnął w 1999 roku po nieudanym pobycie w Juventusie. - Nie mogę o tym zapomnieć. Wszyscy razem pracujemy na sukcesy klubu i nie mogę zboczyć z tego kursu - zakończył 26-letni Francuz.