Granerud to jeden z tych sportowców, który często do komunikacji z kibicami używa mediów społecznościowych - zwykle Instagrama i Twittera. Już w styczniu po dość zaskakującym transferze Kiwiora ze Spezii do Arsenalu dopytywał się fanów, czy Polak jest w czymś dobry. "Wady i zalety, proszę" - pisał na Twitterze. Wtedy m.in. przeczytał, że Kiwior to jeszcze nie poziom Arsenalu, ale dobry transfer na przyszłość. Lewonożny stoper, który potrafi grać też na boku obrony i w na pozycji defensywnego pomocnika. Początki Kiwiora w londyńskim klubie rzeczywiście były trudne. Choć Polak świetnie prezentował się na treningach i bił klubowe rekordy w szybkości, to na szanse musiał sporo poczekać. A kiedy już zadebiutował w marcu w Lidze Europy ze Sportingiem Lizbona, to był obwiniany za stratę bramki. Podobnie było, kiedy wszedł na boisko w spotkaniu z Liverpoolem. Trener Mikel Arteta przyglądał się zawodnikowi i w końcu Kiwior zagrał w Premier League od pierwszej minuty. Nazwa rywala - Chelsea - robi wrażenie, ale drużyna ze Stamford Bridge gra fatalnie. Walczący o mistrzostwo Anglii Arsenal był zdecydowanym faworytem derbów Londynu i nie zawiódł. Już do przerwy zespół Kiwiora prowadził 3:0. W drugiej połowie goście zdobyli honorową bramkę. 11-krotny reprezentant Polski rozegrał pełne 90 minut i był to udany występ. Nie umknęło to Granerudowi. Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata w skokach narciarskich napisał: "Jakub Kiwior wygląda dokładnie tak, jak o nim pisaliście. Twardy jak skała" - stwierdził Norweg. Na uwagę, że rywalem Arsenalu była słaba Chelsea, odpowiedział: "To prawda, ale i tak mi zaimponował. Solidny z piłką i wygrał wiele pojedynków. "