21 maja 2023 roku na Estadio Mestalla odbyło się spotkanie Valencii z Realem Madryt. Wówczas rozgrywki La Liga były już właściwie rozstrzygnięte i jasne było, że to FC Barcelona będzie mistrzem całych rozgrywek, a Real musi zadowolić się jedynie drugim miejscem w tabeli rozgrywek. Ten mecz powinien być teoretycznie pojedynkiem bez żadnej historii, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna, można powiedzieć, bardzo brutalna, bo o tym pojedynku będzie się mówić jeszcze długo. Hit za hitem w ćwierćfinałach LM. Wielkie wyzwania Lewandowskiego i Kiwiora Nie dlatego, że poziom starcia był tak wysoki, ale z powodu tego, co działo się na trybunach. Już przed meczem pod stadionem kibice rasistowsko wyzywali największą gwiazdę drużyny gości, a więc Viniciusa Juniora. Tamte wydarzenia uszły kibicom płazem, ale to, co działo się w trakcie meczu, wywołało wręcz międzynarodowy skandal, do którego włączyły się nawet brazylijskie władze państwowe, które oczekiwały wyjaśnień w stanowczych komunikatach. Viniciusa wyzywała duża część fanów na trybunach. Vinicius zagroził strajkiem. Wszystko przez jeden wpis Słychać było donośne "mono", a więc z hiszpańskiego "małpa". Kibiców dotknęły oczywiście surowe konsekwencje w postaci zamknięcia jednej z trybun i kary finansowej. W tym samym meczu Vinicius otrzymał czerwoną kartkę, którą później anulował komitet rozgrywek. O tym skandalu rasistowskim słychać było w absolutnie całym piłkarskim świecie. Reperkusje tego wydarzenia mieliśmy także w tym sezonie, gdy na początku marca 2024 roku Real wyjechał na Mestalla. Dwa dni przed tym spotkaniem na profilu społecznościowym "Los Blancos" pojawił się wpis z logiem grupy "Vini, vici", które inspirowane jest ewolucją małpy do człowieka wraz ze zdjęciem oraz oznaczeniem Viniciusa Juniora. Post można było zobaczyć przez pół godziny, po czym został usunięty. Vinicius zażądał od klubu wyjaśnień, dlaczego taki wpis pojawił się na profilach społecznościowych klubu, którego główny gwiazdor jest jedną z najważniejszych twarzy walki z rasizmem. To będzie wielki hit. Lewandowski już ogłasza w sprawie Barcelony. Nie ma wątpliwości Pożar udało się ugasić dzięki Jose Angelowi Sanchezowi, a więc dyrektorowi wykonawczemu "Królewskich". Według Mario Cortegany z "The Athletic" Brazylijczyk zagroził nawet, że zrobi strajk i nie zagra w tym hitowym meczu z Valencią, w którym podtekst rasistowski obecny był już przed pierwszym gwizdkiem. Ostatecznie zawodnik zagrał w tym pojedynku i był właściwie jego największą gwiazdą, bo to dzięki Viniciusowi Real Madryt nie przegrał tego pojedynku, a jedynie zremisował 2:2, Vini strzelił dwa gole i został wybrany MVP Spotkania. Pozaboiskowe wydarzenia nie wpłynęły więc na jego formę. Dziennikarze "Relevo" informują także, że w klubie ludzie zostali ukarani za swoje zachowanie, co Vinicius zaakceptował. "Napięcie uspokoiło się wraz z upływem dni. Vinicius zaakceptował kary nałożone pracownikom przez klub, odłożył sprawę na bok i zabłysnął na Mestalla. Real Madryt jest świadomy swojego błędu. Udało się stłumić kryzys, który jednak jasno pokazał, że Vini nie pozwoli na żaden gest, który jest lub może wydawać się rasistowski" - czytamy.