FC Sionwiosną został zdegradowany ze szwajcarskiej ekstrakalsy. W drugiej lidze po sześciu kolejkach zajmuje pozycję lidera. Żadna w tym jednak zasługa Mario Balotellego, który został odsunięty na boczny tor. Od początku sezonu trenuje indywidualnie. Wystarczył rok, by wszyscy mieli go dość. W nowym miejscu pracy potwierdził, że potrafi zdobywać bramki - rozegrał w sumie 19 meczów i strzelił sześć goli. Ale jednocześnie przypomniał, że przede wszystkim... pozostaje specjalistą od konfliktów i skandali. Balotelli? Murowane kłopoty. Tym razem wyrok sądu: kara więzienia dla adwokata Mafia, spalona koszulka, podbite oko. Z Balotellim nie sposób się nudzić W listopadzie nazwał szwajcarską federację mafią po tym, jak ta zawiesiła go za obraźliwe gesty pod adresem kibiców FC Basel. Z kolei w lutym fani FC Sion w mocny sposób wyrazili wobec niego kumulowaną od tygodni antypatię. Na stadionowym ogrodzeniu spalono wówczas noszony przez niego trykot z numerem 45. - Spoć tę koszulkę albo odejdź! - niosło się z trybun. Incydent nagrały kamery stacji Blue Sports. Wideo szybko stało się viralem. Do kolejnego incydentu doszło latem. Jak donoszą szwajcarskie media, Balotelli na jednej z imprez - rzekomo przypadkowo - uderzył dyrektora sportowego Barthelemy'ego Constantina, podbijając mu oko. Piłkarz był wówczas przebrany za pokemona. Szerzej o tym zdarzeniu piszemy TUTAJ. Czy to główny powód odsunięcia 33-latka od drużyny? Odpowiedź na to pytanie pozostaje zagadką. Kontrakt zawodnika wygasa w połowie 2024 roku, ale już dzisiaj wiadomo, że nie zostanie zrealizowany. Gwiazdor przyłapany z tajemniczą blondynką w Wenecji. To jego nowa miłość? - Mario nie odwdzięczył się za zaufanie, jakim go obdarzyliśmy. Nie podziękował swoją postawą się za ogromny wysiłek finansowy, na jaki się dla niego zdobyliśmy. Ten chłopak myśli, że zasady obowiązujące w drużynie są stworzone dla innych ludzi, a nie dla niego - powiedział w rozmowie z "L'Illustre" prezes klubu Christian Constantin. Balotellim interesuje się kilka zespołów z Arabii Saudyjskiej. Jeśli piłkarz nie uda się na Bliski Wschód, w Europie o nowego chlebodawcę nie będzie mu łatwo.