- Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Co prawda już wcześniej mój manager wspominał, że jest taka propozycja, ale były to tylko zapowiedzi. Taka konkretna propozycja pojawiła dwa tygodnie temu - mówi o szczegółach tego zaskakującego transferu Katarzyna Białoszewska. Po kolejnym dobrym sezonie w jej wykonaniu napastniczka Śląska cieszyła się sporym zainteresowaniem. Nie zamierzała jednak zamieniać drużyny z Wrocławia na krajowego rywala. Jednak propozycja z mocnej ligi zagranicznej to coś zupełnie innego. - Ofert z kraju było sporo, ale żadna mnie szczególnie nie interesowała. Kontrakt zagraniczny to wyższa półka i na pewno piękna przygoda - przyznaje snajperka. Białoszewska nieco ponad rok temu wraz z koleżankami starała się walczyć o przyszłość borykającej się z problemami finansowymi Tarnovii. Po świetnym, debiutanckim sezonie w Ekstralidze przeniosła się do Wrocławia, gdzie budowano solidną drużynę walczącą o górną połówkę tabeli. Trudno było wtedy przypuszczać, że jej kariera nabierze takiego rozpędu. - Na pewno nie spodziewałam się, że tak to się potoczy! Związałam się kontraktem ze Śląskiem na dwa lata i myślałam, że tyle spędzę w tym mieście. Taki był plan, ale życie jak widać pisze różne scenariusze. I przed nią rywalizacja z takimi potęgami jak FC Barcelona, Real Madryt czy Atletico Madryt. - Jeszcze nie mogę do końca w to uwierzyć. To niesamowity przeskok, jeśli chodzi o poziom ligi, o doświadczenie. Samo zobaczenie z bliska najlepszych zawodniczek świata to już wielka sprawa - mówi w rozmowie z Interią Katarzyna Białoszewska, która przyznaje, że to przeskok także finansowy, bo w Hiszpanii może liczyć na co najmniej dwukrotność tego, co zarabiała w Polsce. Teraz przed nią przenosiny do Hiszpanii i rozpoczęcie nauki nowego języka. Reprezentantka Polski znalazła nowy klub