Toure został posłany do boju w II połowie, gdy zwycięstwo było już przesądzone. Wcześniej nie było dla niego miejsca na boisku, gdyż Josep Guardiola w myśl ultra ofensywnej taktyki postawił na trzech ofensywnych piłkarzy w środku pola: Xaviego, Iniestę i Keitę. INTERIA.PL: Wygraliście 4:0. Czy to już koniec rywalizacji? Yaya Toure, pomocnik FC Barcelona: Wygraliśmy wysoko, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Graliśmy przeciwko mocnemu rywalowi. Mój zespół miał po prostu szczęście. Na sześć stworzonych okazji strzelił cztery gole! Potwierdziło się to, co wiedzieliśmy o Wiśle. Jest to dobry zespół, ale Barcelona ma naprawdę świetny skład i grała bardzo dobrze. - Nie spodziewaliście się chyba, że wygracie tak łatwo? - Cztery gole to dużo, ale to nie znaczy, że zwycięstwo przyszło łatwo. Mieliśmy w składzie świetnych, klasowych zawodników, jak Xavi, Iniesta, Eto'o. Występować przeciw nim nie jest łatwo. Dla mnie najważniejsze, że mój zespół wygrał. - Czym się różni Barcelona Guardioli od Barcelony Rijkarda? Są duże różnice? - Niewielkie, bo to ten sam zespół. Barcelona ma zawsze ten sam styl - 4-3-3. W meczach towarzyskich rok temu też tak graliśmy. Dobrze, że wygraliśmy z Wisłą, bo nabierzemy wiary w siebie. - Co powiesz o piłkarzach Wisły? Zapamiętałeś któregoś z nich? - Tak, tak. Ten z numerem 23 (Paweł Brożek - przyp. red.) jest dobry. Bardzo szybki, ciężki do powstrzymania. Mieli z tym kłopoty nawet świetnie grający w tym meczu obrońcy Xavi i Rafael Marquez. Będziemy go musieli mieć na oku w rewanżu. Rozmawiał w Barcelonie Michał Białoński