Jego kontrakt z rumuńskim CFR Cluj wygasł 30 czerwca 2021 roku. Zawodnik wrócił do Polski w nocy z 1 na 2 lipca i czeka na oferty zatrudnienia. Kluby, które potrzebują doświadczonego bramkarza z reprezentacyjną przeszłością, jak na razie nie ustawiają się jednak w kolejce. - Jeszcze nie rozpakowałem do końca walizek. Jestem gotowy na to, że za chwilę telefon zadzwoni i gdzieś trzeba się będzie udać. Mam nadzieję, że stanie się to jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, żebym mógł spróbować chociaż przez chwilę powalczyć o miejsce w bramce. Czekam cierpliwie, trzeba wytrzymać presję czasu - mówi Interii Grzegorz Sandomierski. Grzegorz Sandomierski z dwoma tytułami mistrza Rumunii W ekstraklasie Rumunii zameldował się na początku ubiegłego roku. Na przestrzeni 17 miesięcy dwukrotnie zdobył tytuł mistrza kraju. Do samego końca nie wiedział, czy dostanie kolejną szansę. O tym, że jego umowa nie zostanie przedłużona, dowiedział się dopiero ostatniego dnia. A jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej przebywał z drużyną na przedsezonowym zgrupowaniu w Austrii. Wziął udział w grze kontrolnej z Dynamem Moskwa. Nie pozwolił rywalom zdobyć bramki. - Po tym sparingu przeszło mi przez myśl, że propozycja przedłużenia kontraktu jednak się pojawi - opowiada. - Zaliczyłem w miarę dobry mecz, byłem na boisku 90 minut, wygraliśmy 1-0. Wcześniej kontaktowano się z moim menadżerem. Wydawało mi się, że klub nadal na mnie liczy. Stało się jednak inaczej. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - <a href="https://sport.interia.pl/strefaeuro12?utm_source=program&utm_medium=program&utm_campaign=program">Oglądaj!</a> W obozie przygotowawczym brało udział aż sześciu bramkarzy. Od początku było jasne, że ktoś będzie musiał odejść. Ostatecznie CFR Cluj podziękował polskiemu golkiperowi i życzył mu powodzenia na dalszych etapach kariery. - Od 1 lipca jestem wolnym zawodnikiem i szukam dla siebie kolejnego miejsca na ziemi. Klub nie skorzystał z opcji przedłużenia kontraktu. Trzeba to było przyjąć na klatę, podać sobie ręce i odejść. Rozstanie nastąpiło w bardzo przyjaznej atmosferze. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie w dżentelmeński sposób. Pozostają fajne wspomnienia z okresu, który tam spędziłem. Dwa mistrzostwa Rumunii. W pierwszym miałem symboliczny udział, ale już w drugim sezonie zagrałem 11 meczów i mogłem ten medal odebrać z podniesioną głową - mówi Sandomierski. Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - <a href="https://sport.interia.pl/relacje-euro-2020?utm_source=tekst&utm_medium=tekst&utm_campaign=tekst">Słuchaj na żywo!</a> W sumie rozegrał dla rumuńskiego klubu 14 spotkań, w których wpuścił 11 goli. W pięciu potyczkach zachował czyste konto. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych prób poza ojczyzną - Genk, Blackburn Rovers, ale i Dinamo Zagrzeb z tytułem mistrzowskim - spodziewał się czegoś więcej. - Żadna emigracja nie była tak udana, jakbym sobie tego życzył - przyznaje. - Każda wniosła coś dobrego do życia mojego i mojej rodziny, ale to nie jest jeszcze moment, żeby rozliczać przeszłość. Chcę nadal patrzeć przed siebie. Zamierzam cały czas pisać swoją historię i walczyć o postawione przed zespołem cele. Na posumowania przyjdzie czas. Jagiellonia Białystok? Temat zamknięty W tej chwili piłkarz przebywa w rodzinnym Białymstoku. Czy próbowała z nim nawiązać kontakt Jagiellonia, której jest wychowankiem i w barwach której 13 lat temu debiutował w Ekstraklasie? - "Jaga" obrała swoją ścieżkę wyboru bramkarzy i tego się trzyma. Ja w tej układance nie jestem potrzebny. Nie było kontaktu ze strony klubu i wydaje mi się, że nie będzie. Temat został zamknięty półtora roku temu i raczej nie otworzymy go na nowo - odpowiada Sandomierski. Okazuje się tymczasem, że do końca nie został jeszcze zamknięty temat CFR Cluj. Polak wciąż czeka na zaległe wynagrodzenie. Nie spodziewa się jednak kłopotów w tej sprawie. - Nie mam na co narzekać. Klub zawsze starał się o to, żeby wypłaty były na czas. Pieniądze są ważne, ale nie zawsze najważniejsze. Wiem, że to, co zostało obiecane, będzie wypłacone. Mogę spać spokojnie - zapewnia. Grzegorz Sandomierski: To jeszcze nie koniec Młodsi kibice mogą nie pamiętać, że Sandomierski to były reprezentant Polski. Przez selekcjonera Franciszka Smudę został powołany do kadry na finały Euro 2012 w miejsce kontuzjowanego Łukasza Fabiańskiego. Ma za sobą trzy występy w drużynie narodowej od pierwszej do ostatniej minuty. Po raz ostatni dostąpił tego zaszczytu 10 lat temu. Jak daleko sięgają dzisiaj jego plany i ambicje? - Nie myślę o zakończeniu kariery - twierdzi stanowczo. - Nie zamierzam odpuszczać. Wciąż jestem w stanie rozwijać się sportowo i robić kolejne kroki do przodu. Kończę w tym roku 32 lata. To nie jest jakiś straszny wiek jak na bramkarza. Chciałbym dostać szansę na zdrową rywalizację. Jestem otwarty na propozycje. Każdą trzeba rozważyć, usiąść i porozmawiać. Wierzę, że trafię do klubu, w którym będę mógł się cieszyć grą. Bo cały czas jestem tej piłki bardzo głodny. W rodzimej Ekstraklasie zaliczył do tej pory 190 spotkań. Nigdy nie był mistrzem Polski. Z Jagiellonią sięgnął po krajowy Puchar i Superpuchar. To drugie trofeum wywalczył również z Zawiszą Bydgoszcz. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">PKO Ekstraklasa - zobacz terminarz rozgrywek w sezonie 2021/22</a>