"Sowietskij Sport" podkreśla, że "po porażce w pierwszym meczu z Hiszpanią, Rosja nie miała drogi odwrotu - jeśli chciała grać dalej, musiała odnieść zwycięstwo". "Sborna walczyła ze wszystkich sił. Nikomu nie można zarzucić bezduszności, pasywności czy braku umiejętności. Każdy z piłkarzy dał z siebie wszystko" - pisze gazeta. Z kolei "Sport-Express" wybija, że dzięki wygranej z aktualnym mistrzem Europy, Rosja kontynuuje walkę o awans do ćwierćfinału. "Los drużyny Guusa Hiddinka jest nadal w jej rękach". Także państwowa telewizja Kanał Pierwszy akcentuje, że Rosja zwyciężyła mistrza Europy. Cytuje też Hiddinka, który oświadczył po spotkaniu, że jego podopieczni "walczyli jak diabły i zasłużenie wygrali". Inna państwowa stacja telewizyjna - Rossija, ocenia, że "jeśli pierwszy występ reprezentacji Rosji w tym turnieju można uznać za lekcję, to drugi pokazał, iż odrobiła ona swoją pracę domową". "Na mecz z Grekami wyszła zupełnie inna Rosja. Po bojaźliwości i apatii (ze spotkania z Hiszpanami) nie było śladu" - zauważa Rossija. Telewizja ta odnotowuje jednak, że "skromne zwycięstwo pozostawia nutkę niepokoju z powodu nieprawdopodobnej liczby zmarnowanych okazji do zdobycia bramki". Środowy pojedynek ze Szwecją część moskiewskich mediów porównuje do bitwy pod Połtawą z 8 lipca 1709 roku, w której wojska rosyjskiego cara Piotra Wielkiego rozgromiły oddziały szwedzkiego króla Karola XII. Kibice w Moskwie przez całą noc świętowali sukces zespołu. Ze sportowych barów, w których śledzili przebieg rywalizacji w Salzburgu, wylegli na ulice. Były śpiewy, tańce i fajerwerki. Wszędzie słychać było klaksony samochodowe i wołanie "Rossija, wpieriod!".