Grał w Serie A, nagle wróciły demony. Druzgocące wyznanie Polaka. "Spadłem na dno"
Po wielu miesiącach przerwy do poważnego piłkarskiego świata zdaje się wracać Błażej Augustyn. 37-latek niebawem wyda książkę, w której ze szczegółami opisze co działo się w czasie, gdy stopniowo zapominali o nim miłośnicy futbolu. Zanim dojdzie do oficjalnej premiery, pojawiła się jej zapowiedź. Sportowiec nie zamierzał ukrywać koszmaru, jaki przeżył w ostatnich latach. W pewnym momencie było tak źle, że pojawiły się w głowie najczarniejsze myśli. Wówczas strzelinianina uratował pewien telefon.

Błażej Augustyn ma za sobą dosyć udaną karierę i kto wie czy nie osiągnąłby jeszcze więcej, gdyby nie problemy związane z uzależnieniem. Sam za siebie mówi choćby włoski epizod. Na boiskach Serie A nasz rodak wystąpił łącznie kilkanaście razy. Gdyby tylko dopisywało mu zdrowie, to liczba wyglądałaby zdecydowanie bardziej okazale. Niestety, poza kontuzjami, sporo niedobrego robiły również używki. Sportowiec miał z nimi problem od najmłodszych lat.
Kiepska sytuacja zrobiła się po odejściu zawodnika z Wieczystej Kraków. Przykry moment miał miejsce w 2023 roku. "Spadłem na dno. Straciłem rodzinę, poszedłem w używki, imprezowałem. Zniknąłem ze świata. Czułem, że dopada mnie coś złego. Nie miałem siły wstawać z łóżka. Nie odbierałem telefonów i nie odpisywałem na wiadomości. Żyłem w swoim świecie. Zacząłem szukać najgorszych antydepresantów. Te, które miały pomóc, tylko szkodziły. Sam sobie kopałem grób" - oznajmił w szczerym wywiadzie z TVP Sport.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, iż nie jest tak źle. W końcu Błażej Augustyn wziął udział w pojedynku dla jednej z freak fighterskich organizacji. Szkopuł tkwił w szczegółach.
Wystarczyło spojrzeć na moje ciało. Byłem strasznie chudy, jak na siebie. Nie wzięło się to z niczego. Miałem na sobie maskę, udawałem, że wszystko jest pięknie, a pod spodem była twarz zniszczonego człowieka
Niestety w głowie bohatera tego tekstu pojawiły się najgorsze myśli. "Uratował mnie Paweł Frelik, który niespodziewanie zadzwonił, odbył ze mną rozmowę i dał mi kopa, żeby wyjść na prostą. Cieszę się, że go wtedy posłuchałem" - przyznał defensor, zdradzając nazwisko swojego bohatera. Rozmowa obu panów sprawiła, iż życie doświadczonego sportowca znowu zmierzało w dobrą stronę.
Błażej Augustyn chce uczyć innych na swoich błędach. Książki trafią w wyjątkowe miejsce
Początki były trudne, lecz wraz z każdym kolejnym miesiącem sytuacja robi się coraz lepsza. Dużo siły dodaje mu przede wszystkim obecna partnerka. Błażej Augustyn współpracuje też między innymi z psychoterapeutą. "Chcę bardziej zwiększyć swoją świadomość, a to ma mi w tym pomóc. To kolejna zasługa mojej kobiety, że przekonała mnie, iż warto rozmawiać z takimi ludźmi" - powiedział.
Książka naszego rodaka będzie miała premierę w tym roku. I trafi między innymi do domów wychowawczych. "Po to ją napisałem, żeby inni mogli czerpać z moich błędów" - zdradził powód podjęcia się tego czasochłonnego wyzwania. Na tym się nie skończy. Już teraz można spodziewać się serii spotkań. "Chcę też porozmawiać z tymi osobami, bo wiem, że będę potrafił ich zrozumieć i wspomóc radą, że warto iść w sport, bo on potrafi wyciągnąć z największego bagna" - spuentował.












