- Było trochę paraliżującego stresu. On zniknął po bramce i wtedy już grało się łatwiej - powiedział Grajewski po meczu. - Zwycięstwo oczywiście cieszy, ale muszę przyznać, że jestem pełen obaw o przyszłość Widzewa - dodał. - Nasza sytuacja jest bardzo ciężka, a nikt nie chce nam pomóc. Proszę zauważyć, że my do każdego meczu dokładamy. Przykładowo koszt dzisiejszego spotkania to około 44 tysiące złotych, a przychód z biletów jest o 10 tysięcy mniejszy - stwierdził Grajewski Menedżer Widzewa ma duże pretensje do władz Łodzi. - Nie rozumiem, czemu w tym mieście nikt nie jest zainteresowany utrzymaniem ekstraklasy. Na przykład w Poznaniu, wszyscy wspomagają Lecha, u nas tylko grożą, że odetną prąd czy wodę - powiedział. - Kiedyś trybuna VIP-ów pękała w szwach. Teraz było tam prawie pusto. Upadamy z każdym dniem i nikt nie chce nam pomóc. A kiedy upadniemy, to ja kibicom powiem, kto jest winny - zagroził Grajewski. Generalny menedżer zdecydowanie zaprzeczył, jakoby Widzew miał zostać wzmocniony w ostatnich meczach trójką piłkarzy (Łapiński, Michalski, Mielcarski). - Po co piszecie o trzech piłkarzach, którzy razem mają 100 lat? Czy oni mogą pomóc Widzewowi? Michalski jak by chciał pomóc temu klubowi, to mógł tu przyjść zimą. Z tego wynika tylko zamieszanie. Dzwonią do mnie ci piłkarze, którzy teraz są w Widzewie i pytają czemu stracili zaufanie - stwierdził Grajewski.