Ronald Araujo doznał kontuzji już w dwudziestej sekundzie piątkowego sparingu z Iranem. Początkowo mówiło się o kilkutygodniowej przerwie środkowego obrońcy. Teraz już jednak wiadomo, że będzie on musiał przejść operację, bo naderwał ścięgno przywodziciela długiego w prawym udzie. Potrzebuje cudu, by móc wystąpić na mistrzostwach świata, które dla Urugwaju rozpoczną się 24 listopada. Araujo zdecydował się na operację. "Chodzi o zdrowie" W grę wchodziło także leczenie zachowawcze, które pozwoliłoby mu jechać na mundial, ale postawiłoby to pod dużym znakiem zapytania jego dyspozycję fizyczną w dalszych latach kariery. Zawodnik zdecydował się położyć na stole operacyjnym. Zabrał głos w tej sprawie w mediach społecznościowych. "Chcę jasno przedstawić powody mojej decyzji, by uniknąć spekulacji. Kocham mój kraj i moją reprezentację. Po konsultacji z kilkoma specjalistami zdecydowaliśmy, że najlepsza będzie operacja. Chodzi o zdrowie i jak najszybszy powrót do stuprocentowej dyspozycji. To dla mnie trudny czas i dziękuję wszystkim za wsparcie. Z wiarą i ciężką pracą zrobię wszystko, by wrócić jak najszybciej" - napisał w komunikacie. Reprezentacja Urugwaju zmierzy się w grupie z Portugalią, Koreą Południową i Ghaną. Bez Araujo zarówno jej, jak i Barcelonie będzie się grało dużo gorzej. Czytaj także: Dramat defensora Barcelony. Koniec marzeń o grze w mundialu