W decyzji sądu mowa była o tekstach, w których zawarte byłyby zarzuty i twierdzenia dotyczące m.in. powiązania Bońka z władzami komunistycznej Polski czy SB. O uchyleniu tego zakazu poinformował w środę tygodnik "Gazeta Polska". Tygodnik podkreślił, że Nisztor opublikował na łamach "GPC" i "GP" szereg artykułów wskazujących na wątpliwości wokół działań Zbigniewa Bońka oraz kierowanego przez niego związku. "Adwokat Maciej Ślusarek w jego imieniu skierował przeciwko autorowi materiałów oraz gazetom pozwy cywilne do Sądu Okręgowego w Warszawie. Do każdego z nich złożył wniosek o zabezpieczenie powództwa w formie rocznego zakazu publikowania informacji na temat jego klienta. W przypadku 'GP' został on odrzucony. Jednak wniosek dotyczący Nisztora oraz 'GPC' został przyjęty. W obydwu sprawach orzekał ten sam sędzia - Rafał Wagner, który bezkrytycznie podzielił stanowisko Ślusarka, nakładając na dziennikarza i gazetę roczny zakaz publikacji dotyczących Bońka" - czytamy. "Prawnicy Nisztora i 'GPC' odwołali się od decyzji sędziego Wagnera. Ostatecznie także Boniek - pod naciskiem opinii publicznej - polecił prawnikom poparcie wniosków dziennikarza i gazety o uchylenie zakazu" - podano. W tym samym wydaniu gazety po raz kolejny poruszono temat konfliktu interesów prezesa PZPN. Jak podano, Boniek przez blisko dwa lata łączył prowadzenie prywatnego biznesu z zarządzaniem związkiem (wiceprezesem PZPN został pod koniec czerwca 1999 r., a udziały Mikrotelu sprzedał pod koniec marca 2001). "To nie wszystko. Boniek będąc wiceprezesem piłkarskiego związku, nadzorował realizację umowy ze SportFive/Lagardere Sports Poland (od lat jej menedżerem, potem także prezesem, jest były esbek Andrzej Placzyński). Jednocześnie w 2000 roku Mikrotel, którego w tym czasie był szefem i właścicielem, miał rozpocząć współpracę właśnie ze... SportFive" - czytamy. Gazeta dodała, że adwokat Maciej Ślusarek reprezentujący Bońka w piśmie do "GP" stanowczo zaprzeczył, aby taka sytuacja miała miejsce. "Problem jednak w tym, że co innego napisał w pozwie przeciwko Piotrowi Nisztorowi (...) złożonym w imieniu szefa piłkarskiej centrali. Wskazał tam, że Mikrotel rozpoczął współpracę ze SportFive właśnie w... 2000 roku, czyli wtedy, gdy prezesem i właścicielem firmy był Zbigniew Boniek" - napisano. "GP" podała też m.in., że w 2000 roku finanse spółki zbadał biegły rewident. Sporządzony przez niego raport można znaleźć w dokumentach w sądzie rejestrowym. "Wynika z niego, że na koniec 1999 roku zadłużenie Mikrotelu sięgało ponad 55,1 tys. zł, co stanowiło 68,9 proc. kapitału zakładowego (wynosił on 80 tys. zł, z czego nieco ponad połowę stanowił kiosk handlowy włoskiej produkcji, wniesiony do spółki jako aport przez Bońka)" - czytamy. Według gazety do sprzedaży udziałów doszło ostatecznie 29 marca 2001 roku. Boniek sprzedał je swojemu bratu Romualdowi oraz bratankowi Marcinowi. "Po transakcji siedziba firmy została przeniesiona do Bydgoszczy. W dokumentach w sądzie rejestrowym nie ma jednak umowy kupna-sprzedaży udziałów. Nie wiadomo więc, jakie były szczegóły transakcji, w tym jej wartość" - czytamy. Jak czytamy, finanse Mikrotelu i SportFive bada obecnie Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. "Działania te są prowadzone w ramach śledztwa będącego odpryskiem tzw. afery melioracyjnej, w której zarzuty korupcji usłyszał m.in. senator Stanisław Gawłowski, były wiceminister środowiska w rządzie PO-PSL. Chodzi 2 mln zł, jakie z jednej ze spółek kontrolowanej przez Skarb Państwa grupy Azoty trafiło do fundacji All Sports Promotions, kierowanej przez Łukasza B., prominentnego lokalnego polityka PO, prywatnie syna wiceprezesa PZPN" - napisano.