- Nie chcę wydusić z klubu ostatnich pieniędzy. Rozumiem, że Ruch ma kłopoty i wierzę, że awansuje do ekstraklasy. W moich żyłach wciąż płynie "niebieska krew" - powiedział Gorawski w "Przeglądzie Sportowym". Gorawski bronił bar Ruchu w latach 1996-2003. - Odszedłem ponad trzy lata temu, ale już wcześniej nie byłem traktowany poważnie. Nie mam jednak żalu do obecnych władz, ale byłego prezesa Krystiana Rogali. To za jego czasów zaczęły rosnąć zaległości - dodał pomocnik. Ruch jest winny Gorawskiemu 130 tysięcy złotych. Jeśli chorzowianie nie uregulują zaległości może się to skończyć karą ze strony PZPN. - Mogą odebrać punkty albo ukarać zakazem transferów - stwierdził Gorawski. Obecny klub Gorawskiego FK Moskwa płaci zawodnikom na bieżąco. - Mamy wprawdzie teraz małe opóźnienie, przed świętami nie wypłacono pensji, ale na pewno ją dostanę po powrocie do Rosji. Takie rzeczy, jakich doświadczyłem w Polsce, nie zdarzają się w lidze rosyjskiej - podkreślił Gorawski.