Bayern Monachium w czystej teorii rozgrywa, jak na razie, naprawdę bardzo dobry sezon. Drużyna prowadzona przez Tomasa Tuchela po dziewięciu meczach niemieckiej Bundesligi ma siedem wygranych i dwa remisy, zajmuje drugie miejsce za liderującym Bayerem Leverkusen. Dodatkowo Bayern bez większych kłopotów radzi sobie także w Lidze Mistrzów. Robert Lewandowski zagra z dawnym kolegą? FC Barcelona szykuje duży transfer Tam rzecz jasna "Duma Południa" również przewodzi swojej grupie, z kompletem punktów. W środku tygodnia przytrafiła się jednak bardzo duża wpadka, która w takim klubie jest absolutnie nie do zaakceptowania. Porażka z zespołem, który na co dzień występuje kilka poziomów rozgrywkowych niżej, rozsierdziła monachijskie środowisko. Nie mogło być jednak inaczej. Gorąco w Bayernie Monachium. Tuchel się nie hamował Mówimy tu bowiem o jednej z największych piłkarskich kompromitacji w całym XXI wieku, nie konkretyzując nawet, o jakie rozgrywki chodzi. Prawdopodobnie trudno mówić o ewentualnym zwolnieniu Niemca, ale w Bayernie posada nigdy nie jest pewna. Tym bardziej, że na horyzoncie jest już hitowy Der Klasiker, a więc starcie z Borussią Dortmund. Porażka w tym meczu może podpalić pozycję trenera. Wspaniałe wieści w sprawie Jakuba Modera. Powrót coraz bliżej Jednym z krytyków pracy Tuchela jest Lothar Mattheus. Niedawno wspólnie z Dietmarem Hammanem stwierdzili, że nie widać, aby po kilku miesiącach pracy drużyna pod wodzą Tuchela się rozwijała. Na tę krytykę postanowił odpowiedzieć szkoleniowiec mistrzów Niemiec. - W ich przypadku również nie widać żadnego rozwoju - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Borussią Dortmund. To spotkanie już w sobotę o godzinie 18:30. Z pewnością Tuchel musi mieć pewne obawy o jego przebieg, jeśli chce utrzymać posadę.