Nasz cykl rozpoczęliśmy od pojedynku z Łotwą i kontynuowaliśmy po kolejnych występach biało-czerwonych. Mecz ze Szwecją pokazał tak naprawdę jedno: jesteśmy słabi i nie jesteśmy w stanie nawet zremisować z dobrej klasy drużyną europejską. - Co oznacza nasza porażka ze Szwecją? - Na pewno jedno - nie jesteśmy w stanie nawet zremisować z dobrej klasy drużyną europejską i to w sytuacji, kiedy rywalowi tak naprawdę w zupełności podział punktów wystarcza. - Co ta przegrana zmieniła w naszej sytuacji w grupie? - Paradoksalnie niewiele. Przy tym wyniku, który padł w Rydze, "ratowało" nas tylko zwycięstwo. Po prostu i tak musimy wygrać w Budapeszcie i liczyć na zwycięstwo Szwedów nad Łotwą. - Czy to jest możliwe? - Tak, ale mało prawdopodobne. Trudno oczekiwać, że na Węgrzech naszej reprezentacji znów wyjdą dwa stale fragmenty gry, a Szwedzi, choć nie muszą, na maksa zagrają z Łotwą. - Czy to, co się stało w Chorzowie jest rozczarowaniem? - Jeśli tak, to dla niewielu. Trudno było oczekiwać świetnego występu biało-czerwonych, bo nic do tego nie dawało podstaw. Mecz w Rydze wygraliśmy dość szczęśliwie i trudno było z tego występu wyciągać jakieś głębsze wnioski. - Czy graliśmy bardzo źle? - Wcale nie i to jest najbardziej smutne. Mimo momentami niezłej gry, miało się wrażenie jakbyśmy od początku byli skazani na porażkę. Na tle Szwecji jesteśmy po prostu bardzo słabi. - Co było główną przyczyną porażki? - Słaba postawa defensywy, która powinna być teoretycznie naszą najmocniejszą stroną. Trudno sobie wytłumaczyć, dlaczego przy stanie 0:0 już na początku meczu Szwedzi mają przewagę liczebną w naszym polu karnym! Na dodatek Hajto, jeden z najbardziej doświadczonych reprezentantów, głupio dał się wyrzucić z boiska. - Kto zawiódł? - Zdecydowanie Lewandowski. Trudno nie dziwić się uporowi, z jakim Janas stawia na tego gracza. Dziwi w tym aspekcie brak w składzie Zdebela, który byłby chyba o wiele bardziej kreatywny. Czy nie mamy w Polsce lepszych piłkarzy od tych, których oglądaliśmy w Chorzowie? To jest smutne, ale w tej kategorii wiekowej lepszych nie ma. Owszem są lepsi, młodzi piłkarze, ale trener Paweł Janas boi stawiać na juniorów. Do Svena Gorana Erikssona, który postawił na 17-latka Wayne'a Rooneya Janasowi niestety bardzo daleko. - Nasi piłkarze oraz selekcjoner wciąż wierzą w awans. Czy to dobrze? - I tak i nie. Z jednej strony dobrze, bo wiara czyni cuda, ale wiara nawet w połączeniu z walką nie wystarczy do odnoszenia sukcesów w futbolu, no chyba że amatorskim. Na co możemy liczyć przed meczem z Węgrami? - Na zdrowie i powrót do wielkiej formy Emmanuela Olisadebe. "Nie gra Oli mało goli" - to powiedzenie polskich kibiców pasuje jako komentarz po porażce ze Szwecją. Mecz w Chorzowie pokazał raz jeszcze jak wiele tracimy bez Nigeryjczyka z polskim paszportem. To w tej chwili obok Krzynówka i Dudka podstawa naszej reprezentacji.