Nasz cykl kontynuujemy po środowym zwycięskim spotkaniu w Cardiff. Ten kolejny wyjazdowy sukces znacznie przybliża nas do upragnionego drugiego miejsca w grupie 6. - Znów wygraliśmy w eliminacjach, pokonując w Cardiff Walię 3:2. Czy powinniśmy się cieszyć? - Tak i nie słuchajmy głosów o szczęściu i słabej grze naszej reprezentacji. Liczą się zwycięstwa, a my mamy ich na koncie trzy. Szkoda tylko straconego punktu z Anglią, ale przyznajmy - i tak jest lepiej niż się spodziewaliśmy. - Co powoduje, że w trzech rozegranych do tej pory wyjazdowych meczach mamy komplet punktów i bilans bramkowy 9:3? - Konsekwentna gra w obronie i niewystawianie się na kontry rywali. W Cardiff, nawet przegrywając 0:1, nie graliśmy w ataku na "hurra". Spokojnie poczekaliśmy na jedną szansę, potem drugą... - Są jeszcze jakieś inne elementy składowe dobrego - jak na razie - występu w eliminacjach MŚ 2006? - Warto zwrócić uwagę na jeden. Chodzi o dobre drugie części meczu w wykonaniu podopiecznych Pawła Janasa. Wiemy, że tzw. "teoria połówek" była już nieraz wyśmiewana, ale z punktu widzenia statystycznego ma jednak swoje znaczenie. - Jak duże? - W tym wypadku spore. Tylko w Belfaście zwycięstwo zapewniliśmy sobie przed przerwą (2:0). Natomiast zarówno w Wiedniu jak i Cardiff po 45 minutach był remis. Drugie połowy dwóch ostatnich meczów wygraliśmy łącznie aż 5:2 (2:0 z Austrią i 3:2 z Walią). Dodajmy do tego jeszcze wynik drugiej części spotkania z Anglią (1:1). - Z czego to wynika? - Przede wszystkim z dobrego przygotowania kondycyjnego oraz z wiary we własne siły. No i nie zapominajmy o taktyce i dobrych (możemy powiedzieć szczęśliwych, ale efekt jest taki sam) zmianach Janasa. - No właśnie, zmiany. Wszyscy twierdzą, że Tomasz Frankowski powinien w końcu zagrać w wyjściowym składzie. To dobre rozwiązanie? - Nie jesteśmy pewni. Fakty są takie, że "Franek" dwukrotnie wszedł kilkanaście minut po przerwie i wprowadził się do gry bardzo dobrze. Nie możemy jednak być pewni, czy tak samo byłoby w przypadku gry wiślaka od pierwszej minuty. Janas w końcu wystawi Frankowskiego w pierwszej "11" i wtedy zobaczymy... - Tak czy inaczej to atak "Białej Gwiazdy" wypracował zwycięstwo w Cardiff. To dziwi? - Absolutnie nie. Warto dodać, że oba gole strzelone przez krakowian były przedniej marki i zostały zdobyte mimo sporego nacisku obrońców. - Po środowym spotkaniu dużo mówi się także o innym graczu rodem spod Wawelu. Czy Tomasz Rząsa był odpowiedzialny za utratę gola w 56. minucie? - Nie. Po prostu był jedynym zawodnikiem formacji defensywnej, który nie zupełnie zaspał przy rzucie wolnym i próbował coś zrobić. Oczywiście, jego wślizg był za krótki, ale lepiej byłoby, gdyby nie ruszył w pogoń za Earnshawem? No jasne, zawsze można zrzucić winę na kolegów. - Nasza sytuacja w tabeli grupy 6. jest dobra. Drugie miejsce jest bardzo blisko. A co z pierwszym? - Szczerze? Nie mamy szans z Anglią, to nie nasz poziom. Celem jest utrzymanie obecnej lokaty w tabeli i z tego powinniśmy rozliczać Janasa i jego chłopców.