Nasz cykl kontynuujemy po środowym zwycięskim spotkaniu w Warszawie z Irlandią Płn. (1:0). Czwarte z rzędu zwycięstwo w el. MŚ przybliża nas do upragnionego drugiego miejsca w grupie 6. - Cel osiągnięty. Dwumecz z Azerbejdżanem oraz Irlandią Płn. zakończył się zdobyciem sześciu punktów. Czy coś innego się liczy? - Tak naprawdę nie. Jesteśmy bliżej finałów w Niemczech i to jest najważniejsze. Zapomnijmy o "strzelaninie" z Azerbejdżanem i o męce z Irlandią Płn. - to już historia. Rzeczywistość to 15 punktów na naszym koncie. Miła rzeczywistość. - Ale w środę było naprawdę ciężko i gra naszym podopiecznym się nie kleiła... - To prawda, ale zwycięstwo jest tym bardziej cenne. Trudno sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz "biało-czerwoni" zdobyli ważnego gola w ważnym meczu w ostatnich pięciu minutach. To świadczy o tym, że mamy zespół. Nie jest on wielki, bo nie mamy wielkich piłkarzy. Kadra odziedziczyła jednak charakter po selekcjonerze. - Skoro mowa o Janasie, to trzeba przyznać, że sporo ryzykował, stawiając w wyjściowym składzie na Karwana i Kałużnego. Czy to były słuszne decyzje? - Wygraliśmy, więc to są teraz akademickie rozmowy. Można mieć wątpliwości czy ten wybór był właściwy, ale czy Sobolewski i Smolarek zagraliby lepiej? Chyba nie i wówczas wszyscy mówiliby, że Janas jest za mało elastyczny i nie szukał nowych rozwiązań. Kibiców i fachowców trudno zadowolić, ale... można im zamknąć usta zwycięstwami. - Jedyny gol meczu padł w 86. minucie po centrze Krzynówka i strzale głową Żurawskiego. Czy to była piękna akcja? - Nie, ale skuteczna. Co ważniejsze nasi reprezentanci wykazali się boiskowym cwaniactwem i to jest wielki plus. Szymkowiak, który zresztą sam wypracował rzut rożny, szybko rozegrał korner, a Krzynówek i "Żuraw" zrobili resztę. - Znów strzeliliśmy gola, czyli nasza dobra passa trwa. - We wszystkich meczach eliminacji MŚ 2006 wpisywaliśmy się na listę strzelców. Teraz uczynił to Żurawski. Warto dodać, że dla napastnika krakowskiej Wisły to czwarta bramka w tych eliminacjach i druga przeciwko Irlandii Północnej. - Janas znów postawił na Rasiaka. Zrobił dobrze, wprowadzając byłego gracza Groclinu w końcówce? - Nie miał wyjścia. Zresztą napastnik Derby County także absorbował obrońców przy decydującej akcji, co uczyniło zadanie Żurawskiego nieco łatwiejszym. Nie przypisujemy oczywiście Rasiakowi zasług, ale pamiętajmy: piłka nożna to gra zespołowa i wiele elementów składa się na powodzenie danego zagrania. - No dobra, wygraliśmy z Azerbejdżanem oraz Irlandią Płn. Co dalej? - Trzeba dalej trzymać się wytyczonego planu, tak by w ostatnim meczu z Anglią móc grać na luzie. 4 czerwca czeka nas ciężki mecz w Baku. Ciężki piszemy bez ironii, bo dla naszej kadry każdy pojedynek musi być walką o życie. W przeciwnym wypadku o wyjeździe do Niemiec możemy zapomnieć. <a href="http://sport.interia.pl/gal?galId=4881&tytulGal=Polska%20-%20Irlandia%20Północna">Zobacz ekskluzywną GALERIĘ zdjęć ze środowego meczu</a>