Dyrektor sportowy Legii razem z nowym trenerem spotkali się wczoraj wieczorem z dziennikarzami w Legia Training Center w Książenicach pod Warszawą. Kucharski okazał pełne wsparcie nowemu trenerowi, który ma prowadzić Legię nie jak pisano wcześniej do końca roku, ale do końca do sezonu 2021/22. - Jeśli chodzi o trenera Gołębiewskiego, to w niedzielę został poproszony o poprowadzenie pierwszego zespołu. I mamy nadzieję, że będziemy mogli pracować jak najdłużej - powiedział Kucharski. Dyrektor nie chciał komentować doniesień o imprezach, które mieli urządzać m.in Mattias Johansson, Lirim Kastrati, Lindsay Rose, Jurgen Celhaka. - Nie mam żadnej wiedzy, żeby piłkarze Legii prowadzili się nieprofesjonalnie - powiedział Kucharski. - Wszyscy mają teraz czystą kartę - dodał trener Gołębiewski, który nie zamierza wyciągać konsekwencji wobec piłkarzy, których trener Czesław Michniewicz ukarał odsunięciem od składu na mecz z Piastem Gliwice. Kucharski nie uważa też, że Legia została wzmocniona zbyt późno - Celhaka, Kastrati, Yuri Ribeiro oraz Ihor Charatin przyszli do klubu tuż przed zamknięciem okna transferowego. - W pierwszej części okienka przyszło sześciu piłkarzy. Zatem 3,5 miesiąca było na to, aby zaadoptować ich do zespołu. Dziś jednak najbardziej martwi mnie to dlaczego piłkarze kluczowi w poprzednim sezonie, notują tak zauważalny spadek formy. W słabej dyspozycji są Tomas Pekhart, Filip Mladenović, czy Luquinhas - twierdzi Kucharski. Nie jestem strażakiem Gołębiewski nie chce żeby traktować go jako szkoleniowca tymczasowego. - Marzyłem o pracy z pierwszym zespołem Legii, ale nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko. Idzie pan na dyskotekę, piękna dziewczyna prosi pana do tańca, to chyba pan nie odmawia? Jestem magistrem wychowania fizycznego, a nie strażakiem - zauważył. Gołębiewski słynie z tego, że jego zespoły grają ofensywny futbol. Tak było w Skrze Częstochowa, a także w rezerwach Legii, które prowadził od 1 lipca. - Piłka jest po to, żeby przyciągać ludzi na trybuny. Wolę wygrać 4:3 niż 1:0. W piłkę gramy po pierwsze - głową, po drugie - sercem, a po trzecie - nogami. Nie widziałem jeszcze wyników badań wydolnościowych, ale zakładam, że w tym momencie zawodzą głowy. W pierwszej kolejności musimy zatem popracować nad sferą mentalną. To dziś największy problem Legii - ocenił nowy szkoleniowiec mistrza Polski. - Z choinki się nie urwałem. Zostałem poproszony o pomoc i bardzo chciałbym tę pomoc dać klubowi. Mam nadzieję, że teraz Legia będzie skuteczna. Chcę awansować w Pucharze Polski, znacznie w tabeli ekstraklasy, i do kolejnej fazy w europejskich pucharach. Piłkarze potrzebują świeżego powiewu. Mental można poprawić na wiele sposobów, ale najlepszym jest zwycięstwo - zakończył Gołębiewski, który zdradził też, że przez najbliższe dwa - trzy tygodnie Legia będzie musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Maika Nawrockiego. Artur Szczepanik, Interia