GKS Katowice ma bardzo dobrą wiosnę: w tym roku wygrał w II lidze pięć meczów, w tym cztery ostatnie. Przed meczem z broniącym się przed spadkiem Zniczem klub poinformował, że jego dwóch piłkarzy zachorowało na koronawirusa. Dotknięci nim piłkarze zostali odizolowani, reszta drużyny pojechała na wyjazdowy meczW podstawowym składzie, a także na ławce rezerwowych zabrakło dwóch zawodników mających dotąd pewne miejsce w składzie - lewego obrońcy Tomasza Rogali i skrzydłowego Szymona Kiebzaka. Pierwszego zastąpił inny skrzydłowy Danian Pavlas a drugiego - Dominik Kościelniak. GKS: na pięć pozycji w pomocy dziesięciu zawodników Siła GKS - na tle ligowych konkurentów - polega na tym, że Rafał Górak zbudował zespół, który nie opiera się na podstawowym składzie i reszcie. Najlepiej widać to na przykładzie drugiej linii. W środku pola gra zazwyczaj trzech piłkarzy, po obu bokach uzupełniają ich skrzydłowi. W Katowicach na tych pięciu pozycjach gra dziesięciu piłkarzy! Tylko dwóch z nich ostatnich pięć meczów zaczynało zawsze w podstawowym składzie: wspomniany Kiebzak oraz lider Adrian Błąd. Akurat w Pruszkowie było inaczej, bo Błąd zasiadł na ławce rezerwowych i wyszedł dopiero na ostatnie pół godziny. Z tych dziesięciu piłkarzy tylko Pavlas zagrał dotąd w mniej niż czterech spotkaniach, co pokazuje jak trener Górak daje pograć wszystkim, tak żeby w trudnym momencie nie bali się odpowiedzialności. GKS Katowice: tym razem nie zadziałało Piłkarze GKS-u grali cierpliwie, nie denerwowali się brakiem jakichkolwiek sytuacji podbramkowych - pierwsza groźna akcja miała miejsce dopiero w 27. minucie. Rafał Figiel sprytnie rozegrał rzut wolny podając obok muru, ale Filipowi Kozłowskiemu podskoczyła piłka i bramkarz Rafał Misztal odbił strzał. Znicz też miał tylko jedną okazję, ale znakomicie ją wykorzystał: tuż przed końcem pierwszej połowy Firlej odwrócił się z piłką w polu karnym i bardzo dobrze uderzył w róg. W akcję zamieszany był też napastnik Owé Bonyanga z Demokratycznej Republiki Konga. Pół godziny przed końcem trener Górak dokonał aż czterech zmian. Nic to nie przyniosło. GKS zepchnął wprawdzie rywali do obrony, zamknął ich pod polem karnym, ale nadal nie potrafił stworzyć groźnej sytuacji! Dopier w doliczonym czasie mógł wyrównać GKS Katowice w tym sezonie już sześć razy przegrywał żeby ostatecznie odnieść zwycięstwo. Tym razem było inaczej. Prawdę mówiąc: nie było to niesprawiedliwe rozstrzygnięcie. Znicz podtrzymał udaną passę w meczach z GieKSą: po spadku do II ligi nigdy jeszcze z Katowicami nie przegrał. Znicz Pruszków - GKS Katowice 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Firlej (45.) Znicz: Misztal - Wichtowski, Baran, Bochenek Ż, Pomorski, Tabara (76. Grabowski), Grudziński, Hrnciar (83. Gabrych), Machalski Ż (68. Kaliniec), Bonyanga (76. Janco), Firlej GKS: Mrozek - Wojciechowski, Jędrych, Kołodziejski Ż, Pavlas (86. Janiszewski) - Kościelniak Ż, Gałecki (59. Błąd) , Urynowicz (59. Jaroszek Ż), Figiel, Sanocki (59. Woźniak) - Kozłowski Ż (59. Kurbiel)