Przekazanie władzy i klubu nowemu podmiotowi było praktycznie jedynym ratunkiem dla GKS. Sytuację przedstawił członkom stowarzyszenia, podczas zamkniętych obrad, urzędujący od 1 kwietnia kurator klubu Wojciech Cygan. Szczegóły operacji przejęcia pod "skrzydła" spółki zostaną zaprezentowane podczas wtorkowej konferencji prasowej. Według przeprowadzonego audytu na długi klubu składają się zobowiązania wobec pracowników (trenerów, piłkarzy, administracji) w kwocie 1,9 mln złotych, z tytułu dostaw towarów i usług (ok.1,1 mln), a także zobowiązania publiczno-prawne (ZUS, fiskus) - ok. 850 tys. "Trwają rozmowy z potencjalnymi inwestorami, jest też możliwe objęcia części udziałów w spółce przez miasto. Rok temu wsparliśmy stowarzyszenie finansowo, jednak stworzona w ten sposób szansa nie została wykorzystana. Teraz sytuacja znów jest katastrofalna" - powiedział kilka dni wcześniej rzecznik katowickiego magistratu Waldemar Bojarun. Kurator został powołany przez sąd na wniosek prezydenta Katowic. Poprosili o to sami członkowie stowarzyszenia. Inwestorzy, którzy "wejdą" do nowej spółki będą musieli poradzić sobie z długiem, którego nie zdąży spłacić klub. GKS był już spółką, kiedy w 2005 spadł z ekstraklasy. Wtedy stojący na skraju bankructwa klub przejęło... stowarzyszenie. Kiedy latem 2005 GKS SSA żegnał się z ekstraklasą, miał długi szacowane na 6 mln złotych, mimo drakońskich oszczędności wprowadzonych wcześniej przez prezesa Piotra Dziurowicza. Ta pierwsza spółka powstała przed sezonem 1997/98, co miało dać - jak wtedy zapowiadano - nowy impuls do rozwoju klubu. Po spadku pięć lat temu katowiczanie nie dostali licencji pierwszoligowej i tylko dzięki decyzji PZPN nie musieli zaczynać rozgrywek w "B" klasie, tylko w czwartej lidze. Drużynę od spółki przejęło stowarzyszenie założone przez kibiców. Prezesem został były zawodnik, trener i dyrektor sportowy - Jan Furtok, który odszedł z klubu w czerwcu 2009.