- W poprzednich meczach także próbowałem takich akcji, ale wtedy się nie udało. W piątek pomogli mi koledzy, którzy ściągnęli na siebie uwagę rywali - powiedział "Gizmo". - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Strzeliliśmy dwie bramki, przeprowadzaliśmy składne akcje. Na początku drugiej odsłony szybko straciliśmy jednak gola i wdarła się w nasze szeregi niepewność. Potem musiał zejść z boiska Arek Baran, a to jest nasz kluczowy zawodnik, i troszeczkę się pogubiliśmy - dodał środkowy pomocnik "Pasów". - A może zabrakło wam w drugiej połowie sił? - Stracona bramka, a następnie zejście Arka podcięło nam trochę skrzydła, przez co zaczęliśmy nerwowo poruszać się po boisku i musieliśmy więcej biegać. Gdybyśmy grali w podstawowym ustawieniu do końca, nasza gra byłaby z pewnością bardziej rozsądna, lepiej ustawialibyśmy się i zachowalibyśmy więcej sił. - Czy bramka, którą strzelił pan w piątek jest najładniejsza w pana karierze, bo część obserwatorów porównywała ją z golem Diego Armando Maradony z MŚ 1986 z meczu przeciwko Anglii? - Cieszę się z tej bramki, ale jestem jeszcze młodym zawodnikiem i mam nadzieję, że uda się mi strzelić jeszcze ładniejsze. W pierwszej chwili, gdy ruszałem z piłką myślałem o dograniu jej któremuś z kolegów, ale źle mi się rozbiegli i musiałem sam coś wykombinować. Paweł Pieprzyca, Kraków