"Pasy" ostatecznie wygrały 4:0 i rewanż za tydzień w Polkowicach wydaje się tylko formalnością. - Strzelił pan pierwsze dwie bramki dla Cracovii w sobotnim spotkaniu. Szybko strzelone gole ułatwiły wam zdecydowanie grę. - Kolejny raz pokazaliśmy, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Świetna gra całego zespołu przekłada się na zdobywane bramki. Przy moich trafieniach otrzymałem doskonałe podania od Pawła Drumlaka i nie pozostało mi nic innego jak umieścić te piłki w siatce. - To chyba ogromna satysfakcja zdobyć dwa gole w kolejnym meczu o wszystko? - One się właściwie od siebie niczym nie różniły. Do każdego takiego spotkania podchodziliśmy tak samo i w sobotę udowodniliśmy, że jesteśmy w formie. Te cztery gole to nie jest przypadek, ale wynik doskonałej gry całego zespołu. - Szybko, po pana strzałach, zdobyliście bramki, ale od początku meczu było widać, że to Cracovia na boisku dominuje. Skąd u was taka silna mentalność? - Przed sobotnim spotkaniem pojechaliśmy na dwudniowe zgrupowanie, aby przygotować się psychicznie do tego meczu i to była droga do sukcesu. Jeśli człowiek czuje się pewnie i wierzy, że może zwyciężyć, inaczej się gra. - Mówiliście, przed pojedynkiem ze Szczakowianką, że trzecie miejsce przed wiosenną rundą wzięlibyście w ciemno, a czy komuś marzył się wynik 4:0 w pierwszym meczu barażowym? - Muszę się przyznać, że miałem przeczucie, że wygramy w takim stosunku. Nawet mówiłem to chłopakom w hotelu podczas zgrupowania. Mimo wszystko wynik jest dla nas zaskoczeniem. - Jaki będzie zatem rezultat w rewanżu? - Pojedziemy do Polkowic po to, żeby przywieźć stamtąd zwycięstwo. Nic innego nie wchodzi w grę. Musimy przypieczętować nasz awans do pierwszej ligi. Rozmawiał: Paweł Pieprzyca, Kraków