42-letni Anglik przyznał, że w trudnych chwilach zwrócił się do niego z "pomocną boską ręką" sam Diego Maradona, który swego czasu przeżywał podobne problemy co "Gazza". - Zadzwonił do mnie Diego i zaproponował bym się z nim spotkał. To było parę miesięcy temu, ale odmówiłem mu. Nie skorzystałem z tego zaproszenia, ponieważ dopiero co objął wtedy stanowisko selekcjonera reprezentacji Argentyny i był wystarczająco zajęty - zdradził były gwiazdor Newcastle United. Gascoigne wyznał równocześnie, że jest rzecz w jego życiorysie, której najbardziej żałuje. Ma tu na myśli moment, w którym zdecydował się odrzucić ofertę sir Aleksa Fergusona, który widział dla niego miejsce wśród "Czerwonych Diabłów". - Może gdybym został wtedy w Man Utd, to w dalszym ciągu bym tam był? - zastanawia się 57-krotny reprezentant Anglii. - Nie wiem tego na pewno, ale popatrzcie tylko na braci Neville'ów, Beckhama. Teraz na Rooneya. Sposób w jaki Ferguson wprowadza ich do drużyny jest zdumiewający - pochwalił Szkota "Gazza", który miał szansę być jednym z flagowych wychowanków klubu z Old Trafford. - Dostałem zaproszenie do akademii. To wspaniałe miejsce. Tam szanuje się każdego młodego piłkarza. Oprócz tego tam chłopcy zmieniają się w mężczyzn - ocenił Gascoigne, który nie zdecydował się wtedy na przejście pod skrzydła sir Aleksa. - Dopiero po sześciu latach rozmawiałem z nim po raz kolejny. Spytałem go czy nie chciałby spróbować ze mną jeszcze raz - opowiada Gascoigne. - Był wtedy z Erikiem Cantoną i powiedział, że chciałby spytać Erika o zdanie. Wszyscy jednak wiedzą, że jeśli zrobi się Fergusonowi to, co ja zrobiłem, to nie dostaje się drugiej szansy - zakończył wspomnienia "Gazza".