Najbliższa sobota może okazać się siódmym historycznym dniem w dziejach polskiego futbolu, ponieważ tylko sześć razy cieszyliśmy się z awansu na finały mistrzostw świata. Dotąd zawsze tak się składało, że moment awansu następował w momencie zakończenia udanego występu polskiej reprezentacji na boisku. Tak było w kwietniu 1938 roku, kiedy awansowaliśmy po raz pierwszy, broniąc w Belgradzie wysokiej domowej zaliczki z Warszawy, a Jugosławia była jedynym naszym rywalem. Tak też było na Wembley (1973), potem w Chorzowie po zwycięskim remisie z Portugalią (1977), Lipsku (3:2 z NRD 4 lata potem), czy po 0:0 z Belgią w 1985 roku (znowu Chorzów). Jedynie przed 4 laty po wygranym meczu z Norwegią czekaliśmy jeszcze 15 minut, aby przekonać się, że Białoruś przegrała z Ukrainą i my mieliśmy awans w kieszeni. Czy ktoś nam pomoże? Miesiąc temu po meczu z Walią mogło być podobnie, jednak Ibrahimović ze Szwecji strzelił gola Węgrom i nasz awans został, miejmy nadzieję, tylko odroczony. Jednak jedno wiemy na pewno, jeżeli skomplikowany system wyłaniania finalistów w strefie europejskiej pozwoli nam awansować na niemieckie finały, stać się to może w najbliższą sobotę (8 października), w środę (12 października) lub ostatecznie 16 listopada po rewanżowym spotkaniu barażowym. Dwa ostatnie warianty oznaczają, że jak w latach minionych wywalczymy awans po boiskowej walce. Liczymy jednak po cichu, że dzień po naszym towarzyskim meczu z Islandczykami nasz awans będzie już pewny. Stanie się tak w wypadku wygranej Szwecji z Chorwacją, zwycięstwa lub remisu Austrii w Anglii lub wygranej bądź remisu Holandii w Pradze z Czechami - wszystkie mecze odbędą się w najbliższą sobotę! Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że drużyny, które nie chcemy, żeby wygrały (Anglia, Czechy, Chorwacja), są teoretycznie bardziej "potrzebujące" i umotywowane, gdyż awans rywali jest już albo wykluczony (Austria), albo niemal stuprocentowo pewny (Holandia, Szwecja). Przysłowiowy "łut szczęścia" w tych konfrontacjach będzie więc bardzo potrzebny. Wprawdzie sytuacja na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć nietypowa, to jednak często zdarzało się, gdy dwie drużyny grały wygrywała ta... "trzecia". Nasz materiał zapewne przekona kibiców, że od wielu lat liczenie na pomoc innych drużyn jest zjawiskiem bardzo częstym. Oczywiście praktyka pokazuje, że nie zawsze liczenie na innych musiało skończyć się optymistycznie. My pozwoliliśmy sobie na przytoczenie najsłynniejszych tego typu historii, a najciekawsze z nich rzutowały na kształt aktualnego modelu rozgrywek eliminacji, czy finałów mistrzostw świata lub Europy. 2 lipca 1950 Drużynie Paragwaju wystarczyło pokonać w ostatnim meczu grupy "C" na mistrzostwach świata w Brazylii nie mających już szansy awansu Włochów. Jednak po golach Carapellese i Pandolfiniego to "Azzuri" wygrali 2:0, z czego skorzystała pauzująca Szwecja, wyprzedzająca przed meczem o 2 punkty Paragwaj. 24 listopada 1965 W eliminacjach do MŚ 1966 w Anglii bliscy awansu byli gracze Irlandii Północnej - wystarczyło im wygrać ostatni mecz na wyjeździe z będącą bez punktu Albanią. Tymczasem w Tiranie padł remis 1-1 (po golach Haxhiu dla Albanii i Irwine'a dla Irlandii Płn) i na finały pojechali... Szwajcarzy. 22 listopada 1967 Hiszpanie prowadzili w tabeli eliminacji Euro 1968, ale w ostatnim meczu Czechosłowacja podejmowała ostatnią w tabeli przed tym meczem Irlandię. Naszym południowym sąsiadom wystarczyło zremisować, tymczasem praska widownia przeżyła olbrzymi zawód. Od 58 minuty po samobójczym golu Dempseya prowadzili gospodarze, ale goście szybko wyrównali (Treacy), a tuż przed końcem zdobyli zwycięską bramkę autorstwa O' Connora, ku radości całej... Hiszpanii. 17 grudnia 1967 W tych samych kwalifikacjach Jugosłowianie mieli dwa punkty przewagi nad ekipą RFN (przypomnijmy, że do połowy lat 90. XX wieku za wygrane na mistrzostwach przyznawano po 2 punkty), ale Niemcy mieli jeszcze jedno spotkanie - formalność w Tiranie z Albanią. Mający 0 punktów i bilans bramkowy 0:12 gospodarze zremisowali sensacyjnie z potentatem 0:0 i wyeliminowali go z rozgrywek. Dodajmy, że była to ostatnia eliminacyjna porażka Niemców w historii. Jugosłowianie doszli wtedy do finału. 26 czerwca 1974 Argentyna po 20 minutach prowadziła 2:0 z Haiti, ale nawet wygrana niczego jej nie dawała, jeśli w równolegle rozgrywanym meczu pewni już przed meczem awansu Polacy zremisowaliby lub przegrali z Włochami. Tymczasem w Stuttgarcie skończyło się 2:1 dla Polski (pamiętne gole Szarmacha i Deyny oraz honorowe trafieni Capello) i do domu pojechali pewni siebie Włosi. 28 maja 1977 Ostatni mecz niezwykle skomplikowanej grupy 9. w eliminacjach do mundialu w Argentynie. W Budapeszcie Węgrzy grali z Grecją i każdej z drużyn wystarczyło wygrać, zaś remis premiował ZSRR. Rosjanie nie doczekali się remisu, a "wykolegowali" ich koledzy z socjalistycznego obozu - Węgrzy, którzy już po kwadransie prowadzili 2-0 (Pusztai i Nyilasi), a w końcówce wynik ustalił Fazekas i to Madziarzy awansowali dalej. 30 lipca 1977 Reprezentacja Norwegii zmarnowała znakomitą szansę pierwszego po wojnie awansu na finały w Argentynie. Zamiast wygranej 1:0 Skandynawowie przegrali 0:1 ostatni grupowy mecz w Bernie z będącą bez punktu Szwajcarią. Pogrążył ich niejaki Sulser w 29 minucie. Najbardziej cieszyli się z tego często pojawiający się w naszym zestawieniu Szwedzi. 21 czerwca 1978 Brazylia wygrała ostatni mecz grupy półfinałowej mistrzostw świata z Polską 3-1 i miała dwupunktową i trzybramkową zaliczkę nad Argentyną, która tuż po zakończeniu tego meczu grała z Peru. Wysoka wygrana Argentyny 6-0 sprawiła, że liczący na dobre wieści "Canarinhos" zagrali tylko o 3. miejSce, a gospodarze zagrali w zwycięskim, jak się potem okazało, meczu finałowym z Holendrami. Do dziś jest wielu takich, którzy zaklinają się, że potyczka Argentyna - Peru z pewnością nie była czysta. 24 czerwca 1982 Algieria wygrała na mundialu w Hiszpanii z Chile 3-2 i z 4 punktami została wiceliderem grupy. Awans dalej dawała jej wygrana lub remis Austriaków z Niemcami bądź dwubramkowe zwycięstwo RFN. Ale nic takiego się nie zdarzyło - sąsiedzi nie zrobili sobie krzywdy i po wygranej 1-0 (celna główka Hrubescha w 10 minucie) obydwa zespoły awansowały dalej. Tego samego dnia Jugosławia wygrała 1-0 z Hondurasem, ale też musiała liczyć, że gospodarze - Hiszpania - przynajmniej zremisują nazajutrz z Irlandią Północną. Jak się okazało i oni czekali daremnie. Piłkarze z Ulsteru zwyciężyli 1-0 dzięki trafieniu Armstronga w 48 minucie i to oni wraz z gospodarzami przeszli dalej. Po tym dniu FIFA zabroniła rozgrywania meczów w ostatnich kolejkach w różnych godzinach. 6 lipca 1982 II runda tych samych mistrzostw. Wyeliminowani już Hiszpanie grali z Anglią, a pauzujący Niemcy musieli liczyć, że gospodarze nie przegrają wyżej niż 0-1. I znowu mieli farta - po meczu, w którym padł wynik 0-0 telewizja pokazała fetujący na trybunach team Juppa Derwalla. Tylko regulamin nie ma szczęścia - FIFA zmieniła zasady gry II rundy na pucharowe. Zaczną one obowiązywać już za 4 lata w Meksyku i nie zostaną zmienione do dziś. 21 grudnia 1983 Po wygranej Holandii z Hiszpanią jasne było, że o awansie do EURO 84 przesądzi korespondencyjny bój obu drużyn z Maltą. Holendrzy grali pierwsi i to ich zgubiło. Wygrali "tylko" 5:0 (m.in. dwa gole obecnego trenera Barcelony Rijkaarda), co sprawiło, że Hiszpania wiedziała, że musi wygrać 11 bramkami. 4 dni potem wygrała... 12:1 (do przerwy tylko 3:1!) Po 4 bramki zdobyli w tym "hokejowym" meczu Santillana oraz Rincon. 14 maja 1985 Wicemistrz grupy 5. eliminacji MŚ w Meksyku musiał zagrać w barażu, stąd eliminacje kończyły się już w maju. W ostatnim meczu pewni awansu Węgrzy podejmowali Holandię, która miała z kolei dwa punkty straty do Austrii. Ta ostatnia daremnie czekała na sąsiedzką pomoc. Mający komplet zwycięstw Węgrzy przegrali 0-1 po bramce de Witta w 69 minucie. Holandia awansowała do barażu, zresztą potem przegranego z Belgią. 13 listopada 1985 Ostatni eliminacyjny mecz tych samych kwalifikacji w grupie 3. Rumuni musieli liczyć na to, że niepokonana do tej pory pewna już awansu Anglia zagra fair i ogra zespół Irlandii Północnej. Nic z tego, skończyło się bez goli i dalej awansowały oba zespoły z Wysp Brytyjskich. 11 listopada 1987 W tabeli grupy VII eliminacji do EURO 88 Bułgarzy tracili do prowadzącej Irlandii jeden punkt, ale mieli jeszcze do rozegrania domowy mecz z wyeliminowaną już Szkocją. Wystarczyło im zremisować 0-0. Nastawieni defensywnie Bułgarzy w tym meczu nie byli sobą, a w 87 minucie taktyka zemściła się ?szkockim? golem Mackaya, który najbardziej ucieszył awansującą po raz pierwszy na turniej mistrzowski Irlandię! 21 czerwca 1990 Nowy sposób wyłaniania uczestników drugiej rundy mistrzostw świata został zastosowany we Włoszech. Obok mistrza i wicemistrza każdej z sześciu grup do 1/8 wchodziły też 4 drużyny z najlepszym bilansem z 3. miejsc. Oczywiście wszystkie 6 grup nie mogło kończyć eliminacji jednocześnie, stąd sytuacja, w której trzeci w grupie "C" Szkoci czekali na wynik meczu grupy "E" Urugwaj - Korea Południowa. Do 92 minuty był w nim premiujący ich remis 0:0, ale wówczas Fonseca z Urugwaju zdobył gola i to "Urusi" awansowali do dalszych gier. Od 1998 roku zaniechano i tego sposobu wyłaniania uczestników 1:8, bo po zwiększeniu liczby uczestników mistrzostw świata do 32 awansowały dalej już tylko po dwie najlepsze drużyny i problem z oczekiwaniem na wynik meczu innych drużyn został raz na zawsze rozwiązany. 20 listopada 1991 Tym razem Szkotom wreszcie dopisało szczęście. Całe ich rzesze tego listopadowego dnia ściągnęły do Sofii kibicować Bułgarom, których remis lub wygrana z Rumunią dawał awans właśnie Szkotom. Do przerwy prowadzili Rumuni (bramka Popescu) i to oni czuli się zwycięzcami grupy II eliminacji EURO 1992. Jednak Bułgarzy nie chcieli się mścić za historię sprzed 4 lat i niezawodny Sirakow po przerwie wyrównał, eliminując Rumunię, a promując Szkocję! 17 listopada 1993 Jeden z angielskich "brukowców" obiecał po 10 tysięcy funtów dla każdego polskiego piłkarza za wygraną w poznańskim meczu z Holandią, bo tylko taki wynik dawał szansę awansu Anglikom na amerykańskie finały (poza zasięgiem w tej grupie była już Norwegia). Nie mający już szans awansu Polacy przegrali 1:3 i drugie miejsce premiowane awansem zajęli Holendrzy. Oczywiście ku ogromnej radości pełnego holenderskich kibiców stadionu... Lecha Poznań. Wydawca ?brukowca? widać wiedział co robi, bo Polacy byli w tak złej formie, że istotnie niewiele ryzykował. 9 października 1999 O wygraną i drugie miejsce premiowane barażami walczyły trzy drużyny: Ukraina, Rosja i Francja. Ci ostatni grali z Islandią. Kiedy już prowadzili kilkoma bramkami, co zapewniało im drugie miejsce i baraż, czekali na wynik z Moskwy. Tam Rosjanie prowadzili z Ukrainą 1:0 (trafienie kwadrans przed końcem Karpina) i w tym momencie czuli się mistrzami grupy. W przedostatniej minucie koszmarny błąd popełnił bramkarz Owczinnikow, który wrzucił sobie piłkę do bramki po rzucie wolnym Szewczenki. Radość Ukraińców była olbrzymia, gdyż remis dał im przepustkę do barażu, ale najwięcej skorzystali Francuzi, którzy dzięki temu zostali mistrzami grupy. Rosja zaś spadła na trzecie miejsce i została w domu! 6 października 2001 Niemcy skończyli remisowo (0-0) mecz ostatniej kolejki eliminacji do MŚ w Korei i Japonii z Finlandią i byli w tym momencie mistrzem grupy. Tymczasem w Manchesterze Anglia przegrywała 1:2 z Grecją, ale w doliczonym czasie David Beckham uderzeniem z wolnego wyrównał, a remis 2-2 oznaczał prymat Anglii w grupie. To ten gol sprawił, że ówczesny piłkarz MU stał się potem światowym idolem... 22 czerwca 2004 Włosi pokonują w ostatnim meczu grupowym Bułgarię 2:1, ale przegrywają z bezdusznym regulaminem, który premiuje wyniki bezpośrednich spotkań pomiędzy zainteresowanymi. Tyle samo punktów co Włosi mają wszak Dania i Szwecja, z którymi Włosi grali już wcześniej i zremisowali odpowiednio "tylko" 0:0 i 1:1. A to oznacza, że remis 2:2 lub 3:3 (i wyższe) w bezpośrednim starciu drużyn skandynawskich w ostatniej kolejce wyeliminuje Włochów. I tak się też stało - w przedostatniej minucie Szwedzi, za sprawą gola Jonsona, wyrównali na 2:2 i liczący na uśmiech fortuny Włosi musieli pakować walizki. 8 października 2005 Korespondencyjny bój o 5 miejsc (trzy grupowe prymaty i dwa premiowane zwolnieniem z barażu drugie miejsca) toczy 6 ekip: Anglia, Polska, Szwecja, Chorwacja, Czechy, Holandia. Anglia gra z Austrią, Czesi i Chorwaci w bezpośrednich bojach podejmują Holendrów i Szwedów. Pauzują Polacy. W wyniku boiskowych wydarzeń... Ale o tym już za tydzień w następnym numerze "Tylko Piłki". *** Podobnych przypadków, zarówno optymistycznych jak i pesymistycznych, można mnożyć. My ograniczyliśmy się do samych turniejów o mistrzostwo świata i Europy, chociaż w rozmaitych rozgrywkach ligowych, a ostatnio i pucharowych (Liga Mistrzów, a od zeszłego roku także Puchar UEFA) bliźniaczych sytuacji było bez liku. Aby nie psuć polskim kibicom humoru celowo pominęliśmy nasze smutne doświadczenia w dwóch ostatnich spośród przegranych eliminacji, a więc momenty, kiedy Anglicy skorzystali z naszej wpadki w Sztokholmie (0:2 ze Szwecją) za kadencji trenera Janusza Wójcika, awansując naszym kosztem do barażów o EURO 2000, czy też nic nie dającą budapeszteńską wygraną 4 lata później ekipy Pawła Janasa, kiedy równolegle Łotwa wygrała ze Szwedami. Może więc za trzecim razem ktoś będzie tak miły i odda nam "skromną" przysługę. Tak jak przed 34 laty amatorska drużyna Hiszpanii, której remis z Bułgarią w ostatnim grupowym spotkaniu pozbawił tę ostatnią szans awansu na niemiecką olimpiadę kosztem Polaków. Kilka miesięcy potem "Orły Górskiego" wróciły z Monachium ze złotymi medalami! Jacek Krawczyk, "Tylko Piłka"