Szachtar Donieck to klub-symbol. Symbol wielopoziomowy, bo z jednej strony nawiązujący do oligarchicznych tradycji postkomunistycznego kraju, z drugiej - do rozwoju Ukrainy jako wolnego państwa, a z trzeciej - do rosyjskiego okrucieństwa. To właśnie bowiem za sprawą Kremla "Górnicy" od dziewięciu lat nie mogą grać na własnym stadionie. W 2014 roku, kiedy rozpoczęła się agresja na Ukrainę, na wybudowany przy okazji Euro 2012 obiekt spadły dwie bomby. Nowoczesną arenę zamknięto, a klub zaczął wałęsać się po kraju w poszukiwaniu nowego miejsca. Najpierw Szachtar grał we Lwowie, później w Charkowie, aby w końcu na stałe zakotwiczyć w Kijowie. Choć Stadion Olimpijski może pomieścić 70 tysięcy kibiców, zazwyczaj na meczach donieckiej ekipy świecił pustkami. Mieszkańcy stolicy mają przecież swoje Dynamo. Szachtar Donieck korzysta ze stadionu Legii Warszawa W lutym 2022 roku wszystko po raz kolejny wywróciło się do góry nogami. Bezpieczny do tej pory Kijów stał się głównym celem bestialskiej armii Władimira Putina, a Szachtar znów musiał szukać dla siebie nowej przystani. Odkąd liga ukraińska wróciła do gry, "Górnicy" osiedlili się we Lwowie. - Korzystamy z obiektów Ruchu Lwów. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za gościnę. Mamy tu doskonałe warunki do treningu, niczego nam nie brakuje - mówi w rozmowie z Interią Juchym Konopla, prawy obrońca Szachtara. Ligowe spotkania zespół z Donbasu rozgrywa na Arenie Lwów. Znacznie trudniejsza logistycznie jest organizacja meczów w ramach europejskich pucharów. Te, z uwagi na trwającą wojnę, nie mogą odbywać się w Ukrainie. Szachtar już latem podjął więc decyzję, że Ligę Mistrzów rozegra na stadionie Legii Warszawa. Z najbardziej elitarnymi rozgrywkami klubowymi świata drużyna pożegnała się po fazie grupowej, ale zdołała wywalczyć sobie udział w rundzie play-off Ligi Europy. W 1/16 finału "Górnicy" pokonali Stade Rennais, a w najbliższy czwartek podejmą - również przy Łazienkowskiej 3 - holenderski Feyenoord. - Od pierwszych dni naszej współpracy poznaliśmy w Legii fantastycznych fachowców. Zawsze pomagali nam w realizacji tego, co chcieliśmy zrealizować. Teraz, po sześciu miesiącach pracy z nimi, staliśmy się prawie jednością. Oni rozumieją nas, a my rozumiemy ich. W Legia Training Center czujemy się jak w domu. Wszystko jest odpowiednio zaplanowane, dzięki czemu nie wchodzimy w drogę Legii i jej zespołom juniorskim - zachwala Witalij Chliwniuk, dyrektor zarządzający departamentu sportowego w Szachtarze. Szachtar potrzebuje ministerialnej zgody, aby grać w pucharach W przypadku Szachtara każdy mecz w europejskich pucharach jest starciem wyjazdowym. Nawet jeśli piłkarze, trenerzy i pracownicy znakomicie zaaklimatyzowali się w Warszawie (część z nich na stałe pracuje w polskiej stolicy), podróż z Lwowa nad Wisłę nie jest bezproblemowa. W Ukrainie trwa wojna i aby sportowcy mogli wyjechać z kraju, potrzebują specjalnej zgody wydawanej przez Ministerstwo Sportu. - W tym celu piszemy oficjalne pisma i zobowiązujemy się do powrotu do Ukrainy w wyznaczonym terminie. Zwykle to zezwolenie na wyjazd jest ważne przez miesiąc, po czym przechodzimy tę procedurę ponownie - tłumaczy nam Oleg Barkow z działu public relations donieckiego klubu. Status zawodowego sportowca daje pewne przywileje. Oprócz możliwości wyjazdu z kraju, zwalnia także z obowiązkowej mobilizacji wojskowej. Ukraińscy piłkarze Szachtara są przecież w wieku poborowym, ale dzięki temu, że reprezentują kraj na niwie sportowej, nie muszą być wcieleni do armii. - W strukturze naszego klubu są jednak dwie osoby, które bronią teraz kraju na froncie. To nie piłkarze, ale członkowie personelu - dodaje Barkow. Piłkarze Szachtara korzystają z lotniska w Rzeszowie Cywilny ruch lotniczy jest w Ukrainie nieaktywny. Kiedy więc piłkarze Szachtara grają mecze na stadionach rozsianych po całej Europie, muszą najpierw dostać się do Polski i dopiero stamtąd ruszają w dalszą drogą samolotem. Mają opracowaną procedurę - we Lwowie wsiadają do autokaru, skąd ruszają na przejście graniczne. Po zaliczeniu kontroli paszportowej i okazaniu ministerialnego zezwolenia kierują się na podrzeszowskie lotnisko w Jasionce, z którego wyczarterowaną maszyną ukraińskiego przewoźnika odlatują do danego miasta. - Do Ukrainy wracamy w ten sam sposób: lecimy do Rzeszowa, a stamtąd autokarem jedziemy do Lwowa. Droga jest bardzo męcząca i zajmuje cały dzień - mówi Konopla. - To trudne technicznie. Planowanie odbywa się na 3-4 miesiące do przodu. To cała logistyka: jak pojedziemy, jakim rodzajem transportu, dokąd pojedziemy, jak przejdziemy przez kontrolę graniczną. Staramy się rozwiązywać wszystkie trudności poprzez długoterminowe planowanie. Na ile tylko możemy, kalkulujemy ryzyko, aby nie dochodziło do niespodziewanych sytuacji - uzupełnia dyrektor Chliwniuk. Szachtar - Feyenoord: Ukraińcy walczą o najlepszą ósemkę LE W najbliższy czwartek piłkarze Szachtara znów wybiegną na murawę stadionu warszawskiej Legii. W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy zmierzą się z holenderskim Feyenoordem. Tydzień później czeka ich natomiast rewanż na wyjeździe. Awans do najlepszej ósemki turnieju byłby wielkim sukcesem całej bohatersko broniącej się Ukrainy. Zdaniem wielu Szachtar jest bowiem sportowym ambasadorem tego kraju, choć sami piłkarze ostrożnie podchodzą do tego typu deklaracji. - Błędem byłoby stwierdzenie, że Szachtar jest jedynym ambasadorem sportu w Ukrainie. Mamy wielu sportowców, którzy godnie reprezentują kraj na arenie światowej w boksie, lekkiej atletyce czy pływaniu. Sportowcy robią wiele, aby wszyscy wiedzieli o Ukrainie, w tym również my - twierdzi obrońca donieckiej drużyny. Bilety na czwartkowe spotkanie wciąż są dostępne. Można je kupić poprzez oficjalną stronę klubu. Pierwszy gwizdek o 21:00. Jakub Żelepień, Interia