Mówiono, że Nizar Trabelsi jest całkiem obiecującym piłkarzem. Zresztą gdyby nie był, nie trafiłby do Bundesligi. Problem w tym, że Tunezyjczyk Nizar Trabelsi rozegrał w niej tylko jedno spotkanie. Jego kariera w Fortunie Düsseldorf była krótka, a przecież mówiono o nim jako o wielkiej nadziei tunezyjskiej piłki nożnej. Potem wałęsał się jeszcze po kadrach coraz słabszych klubów jak Wuppertaler SV, a w końcu takich, o których mało kto słyszał - 1. FC Wülfrath, SV Wermelskirchen i VfR Neuss. Jego kariera piłkarska nie nabrała rozpędu. Pokruszyła się. Życie również. Tunezyjczyk nie widział większego sensu w tym, co robi. W treningach, w dyscyplinie, w całym tym systemie, którego stał się częścią w Niemczech. Piłkarskiej kariery nie zrobił również dlatego, że co chwilę wchodził w konflikt z prawem. Kartoteka policyjna zapełniała mu się notatkami o zatrzymaniach, interwencjach. Piłkarzem przestał być, na inne zajęcie nie miał wielu szans. Tracił wiarę, sens, popadał w coraz większe kłopoty. Al-Kaida szukała wśród piłkarzy. I znalazła Badania nad Al-Kaidą już po jej rozbiciu wskazują na to, że szukała ona w Europie i Ameryce właśnie takich ludzi. Muzułmanów, z wiarą w sercu, ale bez wyraźnego celu w życiu. Ludzi z kłopotami, na zakręcie, gotowych coś zmienić. Podsuwała im rozwiązania, kierowała na cel niczym muszkę karabinu. Tym celem była walka w imię Allaha, jeśli trzeba to i walka męczeńska. Jego prowadzącym był niejaki Djamel Beghal - Algierczyk i wysoko sytuowany w strukturach Al-Kaidy terrorysta, który być może sam pilotowałby jeden z samolotów 11 września 2001 roku, gdyby nie fakt, że w lipcu go aresztowano na paryskim lotnisku za posługiwanie się podrobionym paszportem. Beghal wyśpiewał wtedy plany ataku terrorystycznego na ambasadę USA w Paryżu, czym prawdopodobnie doprowadził do przyskrzynienia Trabelsiego. Sam dostał 10 lat więzienia. Te 10 lat więzienia okazało się zresztą brzemienne w skutkach. Za kratami Beghal poznał bowiem Chérifa Kouachiego, który wraz z bratem Saidem w styczniu 2015 roku mordował ludzi podczas ataku na redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu. Być może pod wpływem inspiracji. Tymczasem Nizar Trabelsi dojrzewał jako islamista i terrorysta. Odzyskał utracony sens swego istnienia i postanowił, że weźmie udział w samobójczym ataku w imię Allaha. Być może stało się to podczas podróży do Afganistanu. Jeszcze przed atakami z 11 września poznał osobiście Osamę bin Ladena, medytował, modlił się i radykalizował. Został wyznaczony jako ten, który ma wysadzić amerykańską ambasadę w Paryżu. Gdy boeingi uderzały 11 września 2001 roku w wieże WTC w Nowym Jorku, były piłkarz Bundesligi modlił się i szykował do wykonania misji. Nie wiedział jeszcze, że ów atak terrorystyczny za oceanem pokrzyżował mu plany. Zaraz po nim służby specjalne USA i państw zachodnim rozpoczęły gruntowne śledztwa i poszukiwania członków Al-Kaidy. Po Nizara Trabelsiego służby zapukały zaraz po 11 września Do niego dotarli błyskawicznie. Dwa dni po zamachu, 13 września 2001 roku Nizar Trabelsi został aresztowany w swym mieszkaniu w Uccle pod Brukselą. Media w Polsce dość głośno informowały o tej spektakularnej akcji policji, w ramach której w Belgii wpadło wielu członków islamskiej hydry. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że jest wśród nich piłkarz-kamikaze. Nizar Trabelsi miał owinąć się materiałem wybuchowym i wysadzić ambasadę. Taki zarzut mu postawiono, ponadto miał jakoby planować wysadzenie dwóch samolotów pasażerskich przez dwóch innych członków Al-Kaidy przy pomocy ładunków ukrytych w bucie, gotowych do odpalenia w powietrzu. Belgijski sąd w 2003 roku skazał go na 10 lat, po czym Belgia wydała go Stanom Zjednoczonym. Uznana za winną naruszenia przepisów o deportacji, zapłaciła zresztą za to karę pieniężną, ale gdy piłkarz Fortuny Düsseldorf wpadł już w ręce Amerykanów, ci go z nich nie wypuścili. Tu jego historia się urywa. Niedoszła gwiazda Bundesligi i tunezyjskiego futbolu, niedoszły zamachowiec-samobójca Al-Kaidy przebywa w nieznanym miejscu (prawdopodobnie w Waszyngtonie) i wciąż czeka na proces w Stanach Zjednoczonych. Ostatnia informacja o nim to apelacja, w której 25 marca tego roku sąd apelacyjny w Waszyngtonie odrzucił wniosek jego obrońcy o cofnięcie ekstradycji. Upomniał on władze amerykańskie, że deportowano tego człowieka z Belgii z naruszeniem prawa, niemniej skoro już tu jest, będzie sądzony.