Były piłkarz "Białej Gwiazdy", a obecnie hiszpańskiego Elche CF doskonale pamięta rywalizację z Realem Saragossa w Pucharze UEFA. Wisła na wyjeździe przegrała 1:4, a na Reymonta odrobiła straty i awansowała po rzutach karnych. - W Saragossie Real miał jeszcze ze dwie stuprocentowe sytuacje, więc po meczu o jakimkolwiek optymizmie nie było mowy. Na rewanż w Krakowie przyszło pięć tysięcy kibiców. Zaatakowaliśmy z rozmachem i w 5. minucie strzeliliśmy gola. Samobójczego... W dwumeczu było więc 1:5 i nasze skrzydła kompletnie podcięte. Tysiąc najbardziej zdenerwowanych kibiców wyszło. Ale nie spasowaliśmy - wspominał Frankowski. - Przewiduje, że Wisła wygra z Vitorią, ale o awans będzie trudno. Może 3:0 i karne...? Jeśli Portugalczycy zdobędą gola, to będzie koniec. Nie wierzę, by dali wbić sobie aż pięć - stwierdził popularny "Franek". - Głównym celem Wisły w tym sezonie miał być awans do Ligi Mistrzów. Z żalem musieliśmy się pogodzić z odpadnięciem . Lepiej nie myśleć o tym , co będzie jeśli Wisła zostanie wyeliminowana także z Pucharu UEFA. Cud nad Wisłą zdarza się ponoć tylko raz. Ale życzę chłopakom, by się zdarzył po raz drugi - zakończył Frankowski.